Do tej pory nie wiedziałam, czy poziom wynarodowienia mierzy się w watach, woltach czy może litrach żółci wylanej na kraj własny. Teraz wiem. W decybelach się mierzy, a raczej ich braku. Nie ma niczego innego co scalałoby polaków tak intensywnie jak sport. Toteż kumulują się oni w różnych dziwnych miejscach i oddają się rytuałom iście ezoterycznym, zwanym potocznie dopingowaniem. Wtedy są ponad. Ponad prawem, zasadami, religią, poglądami. Ponad innymi narodami również. Wtedy tupią, gwiżdżą, klaszczą, wykrzykują slogany kultywując tym samym pierwotne odruchy stadne. Byle było głośno. Podobno o to chodzi.
Miałam przyjemność przyglądać się temu od wewnątrz, dokładnie wczoraj, kiedy to rozgrywał się mecz niemalże historyczny z wrogiem numer dwa. I patrzyłam. Jak przeklinają, wrzeszczą, tupią, wstają, klaszczą, chleją, wykrzykują nazwiska piłkarzy tudzież skandują, że nic się nie stało. Patrzyłam i myślałam what the fuck? Tak bardzo chciałam, żeby ta pierdolona Rosja wjebała nam dziesięć pierdolonych bramek by ci jebani polacy zamknęli w końcu swoje zapite, nacjonalistyczne mordy.
Niestety.
Poziom decybeli które z siebie wydałam - na minusie.
Antypolak zwarty i gotowy. Melduję się!
Ja kibicowałam. Ale wkurzają mnie osoby szukające tylko zaczepki, jak ponoć działo się wczoraj. Więc nie należy wkładać wszystkich do jednego worka.
OdpowiedzUsuńa jednak cię euro dopadło!
OdpowiedzUsuńale wyczuwam akcent sportowy :D
Usuńwiesz, myślę że jednak dla tego chłopaka wszystko zakończy się bezboleśnie. ja mogę sobie tylko marzyć o takim dogłębnym przeżywaniu uczuć. chyba, że on się we mnie zakocha. wtedy... ups? ale to raczej nie jest możliwe. że tak powiem, jesteśmy siebie warci.
Usuńeliksiry, powiadasz. a wódka się liczy?
Usuńja nie mam wolności, a też mi się nic nie chce. mogłabym to usprawiedliwić domniemaną depresją, ale to pewnie tylko lenistwo.
w piątek olałam sobie trzy ostatnie godziny, a co do przyszłego tygodnia to się muszę jeszcze zastanowić :D
co do tego, to szczerze wątpię :D.
Usuńno, związkowo-sercowe, dla innych nie potrafię nawet nazwy znaleźć, ale te też tylko w mojej głowie i poza nią nie wychodzą. to wychodzi chyba na to, że jestem swym jedynym problemem, how lovely :D.
wódczanego likworu to chyba mało kto lubi, a i tak wszyscy chleją. zawsze zostaje wino. wino dobre. dobre.
raczej to ja jestem takim nerdem zawsze D:
Usuńwolę nie, jeszcze nabawiłabym się jakichś zewnętrznych problemów, a do tego nie miałabym już mózgu.
ja tam lubię wiele win. próbuję wczuć się w rolę smakosza :D.
aj tam, będzie dobrze. no ja jutro raczej mam bezstresowe (chyba, że strach przed połamaniem nóg w szpilkach D:). ale ten twój stres jest absolutnie normalny. będzie dobrze! pochwal się wynikami!
Usuńśrednia? pf, coś oscyluje w granicach 3.8. nerdzik ze mnie jak widać żaden.
cóż poradzić, lubię szpilki. :D
Usuńoj tam, przed ustną też panikowałaś, a wyszedł maksik, więc nie wierzę, że twój mózg nie podołał wybrykom oświaty.
średnia jak średnia. jestem leniem, pewnie mogłabym mieć znacznie lepszą, ale cóż. "pieprzę to, idę czytać". tja.
a, to tak to ja też lubię robić. ładne buty nie są złe.
Usuńeeej to dobrze zdana! pochwal się matmą jeszcze :D
Podobno im więcej kompleksów, tym człowiek głośniejszy i agresywniejszy.
OdpowiedzUsuńW tej sytuacji jestem podwójnie confused, bo nie dość, że emocjonowanie się facetami biegającymi za piłką brzmi śmiesznie, to jeszcze obce mi są patriotyczne zrywy.
OdpowiedzUsuńMam alergię na mistrzostwa piłki nożnej i pożal się borze patriotów. Szukam przestrzeni wolnej od ełro i "sezonowych kibiców".
Ja nie kibicuję, czuję się jakby to całe Euro było poza mną. Ale w sumie póki nie ma aktów agresji, rękoczynów to niech sobie ludzie kibicują, mnie to nie przeszkadza, niech się drą. Na szczęście nie każdy kibic to drąca mordę świnia, moja rodzina kibicuje i nie zauważyłam u nich jakiś pierwotnych, kibolskich zachowań ;3
OdpowiedzUsuńWyczułam dużo ironii w Twoim poście, ale może to tylko wrażenie. Nie lubię, jak ktoś ze mnie kpi.
OdpowiedzUsuńOwszem. Szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a będzie wam otworzone. W innym wypadku nawet nie zaczynałabym szukać.
Noo ja widzę związek. Chodzi o zadanie, które mamy wypełnić, nie troszcząc się o błahostki, nie zatrzymując się w drodze. Pielgrzymka jest zawsze dla mnie pierwszym krokiem ku temu. "Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski"- te słowa wybitnie kojarzą mi się ze słowami znanej piosenki, śpiewanej na pielgrzymkach. Jest w tym coś dziwnego? ;)
Co do euro: ja lubię oglądać mecze :) I to chyba dobrze, jak coś scala Polaków.
Walących się i wrzeszczących kiboli nie popieram. Wczoraj to było, delikatnie mówiąc, przegięcie. To tylko gra, nie wojna; ale do niektórych to nie dociera.
A mnie to się to podoba. Może nie wszystko, ale uwielbiam tą atmosferę napięcia i to skandowanie różnych zdań. :D
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam kibicować i mocno trzymam kciuki za naszych chłopaków, w sobotę wygramy (:
OdpowiedzUsuńJest okazja, żeby się spotkać, wyluzować, pokrzyczeć, co w tym złego ?
Oczywiście nie każdy musi to lubić.
ha, jak miło wiedzieć, że nie tylko ja mam takie odczucia... akurat po wczorajszej wizycie w strefie kibica też miałam zamiar się internetowo pożalić.
OdpowiedzUsuńa my co? a my "RUSKA KURWA ALE ALE ALE!" nie wiem jak Ty, ale ja nie widziałam żadnego Czecha... btw, w której strefie byłaś?
OdpowiedzUsuńDałam Ci tu komentarz: http://the-cadence.blogspot.com/2012/05/confiteor.html?showComment=1340033648299#c3223042653121958814 bo poszukiwałam takiego innego posta i natknęłam się na ten;)
OdpowiedzUsuńJa całkowicie się zgadzam z Twoją opinią! Również nie jestem patriotką i naszej drużynie na mistrzostwach nie kibicowałam, a cały szał wokół euro jest według mnie żenujący.
OdpowiedzUsuńAle jadu wylałaś na tą naszą biedną Polskę;] I z co to? Tyle co żeśmy przeszli w swych zamierzchłych na szczęście już czasach. Fakt zjednoczyć się mogę w kwestii "patrioty na poczekanie". Z tym się absolutnie zgadzam! Błazeństwo;/ Ale jako kraj, to mamy się akurat czym szczycić. Może kadra sportowa do najlepszych niestety nie należy, ale przynajmniej starali się. I pytam czemu się tak bardzo nienawidzisz Polskę zamiast tych pustych Polaczków?;] Oni są dopiero zgnilizną:P Oczywiście wiadomo o jakie warstwy społeczne chodzi;)
OdpowiedzUsuńŻyję, żyję. Nawet wyszłamm z domu kilka razy, co jest nie lada sukcesem.
OdpowiedzUsuńA ty?
Na pewno urokliwymi miejscami. Nasze położenie, to istny raj zakątków dla notorycznych podróżników;)
OdpowiedzUsuńCo do egzaminów, to nie wiem kiedy wyniki, a za 8dni mam te maturalne, boje się, że o ja jebie!
Twoja sytuacja tylko do pozazdroszczenie. :D
OdpowiedzUsuńNapisałaś, że z tego, co piszę, moje oceny całkiem nieźle się mają. Niestety nie jest to prawda. Ja po prostu piszę tak, żeby to wyglądało na to, że całkiem nieźle się mają. :)
Osiem dyszek? Czas wykopać własne podręczniki. O ile są w całości.
OdpowiedzUsuńJakaż to praca?:> Myślałam, że po poprzednim, upokarzającym doświadczeniu skutecznie się zniechęciłaś.
A powiedz... Jak tam rekrutacja?
A co Cię do tego skłoniło?:>
OdpowiedzUsuńJa chcę się rejestrować w poniedziałek. Po wynikach serwery mogą być przeciążone.
Szczerze mówiąc, nijak. Bardziej stresuje mnie fakt, że za 6 dni mam urodziny, które idą w parze z lekką załamką.
Choć z drugiej strony... Jak ja komuś powiem, że z rozszerzonej matmy mam 2%...
A ty, Agniesiu?
dlatego nie lubię chodzić na mecze, szczególnie piłki nożnej, to chore jak niektórzy sie zachowują ;o
OdpowiedzUsuńza chwilę obejrzę c:
hahahaha! :D DOBRE! XD
OdpowiedzUsuńWybrałam poniedziałek, by móc aż 3 razy przekładać "na jutro". O dziwo, jedną uczelnię załatwiłam.
OdpowiedzUsuńW zasadzie o coś zupełnie innego chodzi. Smutne sprawy.
Aż mi się przypomniało, jak w dniu matury z matmy rano wyrzygałam leki przeciwbólowe i ledwo widziałam, co jest na arkuszu... Twój mocz może zmienić zdanie. ;>
Ależ skąd, Agniesiu. Co prawda, filologia polska brzmi nieco egzotycznie... Ale bez przesady. Studenci uczelni technicznych nie są lepsi, humaniści nie są gorsi, tylko Ci z medycyny to podludzie... To chyba oczywiste.
Śniły mi się dziś wyniki matur. Dosyć optymistyczne, oprócz matmy rozszerzonej. Ale w piątek będzie śmiesznie.
A dziś wezmę się za drugą uczelnię. Hue hue hue.
OdpowiedzUsuńChodzi o to, droga Agniesiu, że co roku, w swoje urodziny, fantazjuję sobie niewinnie o tym, jak moje życie będzie wyglądało za rok i co rok, we własne urodziny, uświadamiam sobie w jakim gównie tkwię.
Nie wiem czy stres, czy moja migrenowa przypadłość. Zdarzało mi się wymiotować z bólu.
Odpisując, musiałam aż sprawdzić co napisałam, bo szokłam.
Już widzę. No tak, tak. Oczywista oczywistość.
Na szczęście nie. :D
Matura to chujnia, niestety. Musimy trzepać portkami do jutra, a od jutra przygotowywać się do poprawek... Hehehehehheheh.
Nie zarejestrowałam się, zbyt zajęta byłam odmóżdżaniem się, coby zajoba nie dostać. Hejtujesz mnie mniej? :(
OdpowiedzUsuńZ pomocą magicznej tabletki przespałam boom na OBIEG i mogłam spokojnie sprawdzić swoje wyniczki. Zdałam. Jejciu, jak wyrazić swą nieokiełznaną radość.
Mam 19 lat i zdaną maturę.
Mam na myśli rejestrację, podanie zdanych, zdeklarowanie kierunków, przesłanie kasy...
OdpowiedzUsuńNo normalnie. :D Wyniczki całkiem przyzwoite, o dziwo. A ty Agniesiu już sprawdziłaś?:>
Na jedną uczelnię tak, ale na drugą nie:D
OdpowiedzUsuńChyba za dużo leków biorę - mogę się nieco plątać w zeznaniach.
Powiem tak... Z angola podstawowego 98% (punkcika zabrakło), rozszerzonego 90%, z polskiego 80% a z matmy nędzne 82%. A matmą rozszerzoną się nie pochwalę. :D
Czekam aż wrócisz ze szkółki i mnie zawstydzisz.
Mówże, mówże:D To zdradzę kompromitujący wynik z matmy. :D
UsuńNie wymiguj się :D Ja powiedziałam wszystko jak na spowiedzi. :> Matmę też.
OdpowiedzUsuńMyślę, że mój egzaminator był upalony.
Żeby nas tylko przyjęli na studiaaaaaaaaaa
To masz więcej z wosu, niż ja z matmy. Z matmy mam 26% :D Czyli wszystko, co zdążyłam zrobić, zrobiłam dobrze - chociaż to mnie usprawiedliwia. I to, że matury się sumuje na mojej wymarzonej uczelni.
OdpowiedzUsuńJuż koniec z tlumaczeniem się.
Metalurgia to ostatnia deska ratunku.:D
Uwierz Agniesiu, że byłam w szoku, że tak dużo punktów złapałam. Gdyby matura trwała pięć godzin, a nie trzy... :]
OdpowiedzUsuńNie wiadomo, ale jeśli się dostanę, to będę fchui radosna. Już sobie marzę o kuciu fizy i mówieniu z dumą - jestę inżynierę!
Wiem, żałosny ze mnie przypadek.
To ile uczelni zaatakowałaś?
A jestę magistrę? Może jestę profesorę!
OdpowiedzUsuńTylko Wrocław - a w nim ile uczelni? :>
Wybaczam ci chujostwo, Agniesiu. Znaj me miłosierdzie.