Materię można na inną materię zmaterializować, a następnie puścić z dymem jakieś cząstki siebie elementarne. Jeżeli zmaterializowana materia daje niematerialne efekty jak dziwne poczucie lekkości, nawet ulotności, która w pewnych kontekstach może przybrać wydźwięk pozytywny, to jednak pieniądze szczęście dają.
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy.
A tak wizualnie zapełniam pustkę.
Ubolewam nad powrotem rzeczywistości. Szkoła, matura, przyszłość, przyszłość, przyszłość, schemat, schemat, schemat, schujmat, schujciwdupewypierdalaj.
Napisał do mnie człowiek realizujący moje marzenia. Człowiek będący odzwierciedleniem życia, ale tego prawdziwego, a nie parszywej półsennej półwegetacji z półelementami, półśrodkami wiążącymi się z występowaniem półmózgu leżącego na półce.
Nawet nic z tego nie wynika, poza tym, że uświadomiłam sobie moją złożoną beznadziejność, ograniczoność, strach blokujący dostęp do ów życia.
Bełkot jakiś, mili państwo.
Zawsze możesz sobie wybrać jakąś datę, "punkt zwrotny" w życiu i wmówić, że drastyczne zmiany, świetliste przełomy są na wyciągnięcie ręki. Wystarczy do tej daty dotrwać.
OdpowiedzUsuńJa takich miałam z pięć. Chyba nie muszę pisać, jak to się skończyło.
Dokładnie tak, zatem odrzucam wszelkie wyrzuty sumienia z tego tytułu i wracam do rozmyślania nad sobą...
UsuńAle zanim - jak tam powrót do szkoły?:D
Jeszcze napomknę, że komentowanie na blogspocie jest bardzo uciążliwe, zwłaszcza, że planuję porzucenie jakichkolwiek kont związanych z guglem (nie wiem, jak mi się to uda, skoro mój gugl wiąże wszystko... ech).
U mnie też ekscytują się studniówką. Zazdroszczę im tej ekscytacji z ilości czarnych sukienek w klasie, szpilek, doczepianych włosów i ilości alkoholu, którą trzeba obalić, by impreza zyskała status klawej.
UsuńTo się nigdy nie skończy. Ale ma to pozytywną stronę - zawsze można na coś narzekać.
Ich nowa polityka prywatności mnie trochę mierzi. Wiesz, że mam na tym punkcie obsesję. Zresztą, na czego punkcie nie mam obsesji...
Hmm więc narzekasz na narzekanie...
UsuńAleż Agniesiu, martyrologia, pesymizm i cierpiętnictwo narodu polskiego, ot tak, dla zasady, a nasze niewinne narzekactwo, to niebo a ziemia. Nie ma nic zdrowszego, niż spuszczenie ciśnienia w Internecie, który przyjmie każde bzdury. Więc korzystajmy z tego dobrodziejstwa i plujmy jadem w sieci, pozostawiając świat realny nieskażony tym podłym nawykiem.
Normalnie nie zwróciłabym na to uwagi, ale otrzymałam niepokojącego linczka od osoby zaufanej i czuję w serduszku, że powinnam się tym przejąć. Zbyt wiele moich brudów pochłonął ten internet (patrz wyżej), bym mogła pozwolić na jakieś guglowe numery... Choć pewnie i tak nie usunę konta. Zbyt wiele zachodu.
To tylko część mojej - osoby, która pół życia spędziła w ciemnościach, bo bała się odsłonić zasłony - obsesji.
Czy jestem za stara, by wykorzystać poczciwe "zbiorowe samobójstwo" jako rozwiązanie problemów?
UsuńTak. Prawie. Niemalże.
A tak przy okazji, przypomnij wiekowej Małgosi, która ma żałosną pamięć, pytałam ja się Cię już, jaka zapadła ostateczna decyzja odnośnie przyszłości. Bo z tego, co trąbią, my, biedni maturzyści z całej Polski, musimy już podejmować ostateczne decyzje. Liczę na szokującą odpowiedź, która wstrząśnie moim dotychczasowo uporządkowanym światem.
UsuńTaa.. dziś akurat też się obijam, a zaraz idę farbować końcówki na niebiesko, bo czerwony mi prawie zszedł w końcu xD A tak wgl to masz fajne tło ; DD
OdpowiedzUsuńTo że jest z szablonu nie zmienia faktu że ładne ; P Teraz muszę zobaczyć czy mi się ten kolor przyjmie bo obawiam się, że dopóki czerwony całkiem nie zejdzie ten nie będzie chciał się trzymać. A zanim to wyschnie xD
OdpowiedzUsuńNo ja nie wiem, w końcu to tylko bibuła, na jakieś tonery mnie nie stać, i dobrze bo wtedy bym wgl kolory dziwne miała xD Najwyżej będę poprawiać codziennie aż załapie. ; DD
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam. I chcę, żebyś wiedziała, że już pokochałam tego bloga i Twój styl.
OdpowiedzUsuńZajrzę tu później, by utożsamić się z poprzednimi notkami.
Eh, tak jak myślałam, ale dziś znów poprawię i będę tak aż do skutku ; ))
OdpowiedzUsuńCzytam tą (a może tę?) notkę i czytam i stwierdzam, że jest ona dla mnie za mądra i wręcz idealna w swej istocie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nie po to usunęłam fejsa, aby lajkować.. więc napiszę tylko, że zacnie piszesz... Pzdr
OdpowiedzUsuńChciałabym wierzyć, żeby było dobrze, ale nie rozumiałam pytań o.O i nawymyślałam takich pierdół, że ten, kto to będzie sprawdzał umrze ze śmiechu i postawi mi dwa.
OdpowiedzUsuńMoja rodzina gatunków, gdzie inni pisali o dziennikach i autobiografiach, ja wymyśliłam lament-epitafium-tren xD
Co studiuję?
Wzniosły, bełkotliwy i męczący kierunek zwany filologią polską ze specjalizacją dyskurs publiczny... ;)
Owszem, to Twiggy - mój nosowy i stylowy fetysz.
OdpowiedzUsuńA co do schematów, czasem mam wrażenie, że całe życie bywa jednym, wielkim schematem. Budzisz się, kawka i śniadanie, szkoła/praca, dom, sen i w kółko. Ważne są jednak te momenty, kiedy przez rutynę przenika pasja. Kiedy wychodzisz o północy, kiedy malujesz, słuchasz muzyki, kiedy robisz coś, co kochasz. Wtedy wiem, że rutynę da się unicestwić.
spoko, po prostu jestem niedokształconym Polakiem :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam to *.*
Witam Cię. :)
OdpowiedzUsuń"Niepraktyczny" miał mieć zabarwienie ironiczne. Osobiście uważam, że pomoc inna jest nie tyle praktyczna, co potrzebna. Zresztą lubię pomagać bez względu na konsekwencje. Ale mniejsza.
Również nie rozumiem zachowania mojej mamy i wielu innych dorosłych, którzy postąpiliby (i postępują) tak samo.
Początkowo myślałam, że masz rację. Nie myślałam o tym w ten sposób. Obojętne, czy alkoholik wydałby te pieniądze na piwo, czy narkoman na trawkę- poczułby się szczęśliwy. Inna sprawa, że to szczęście chwilowe i tak naprawdę złudne. Co z tego, że przez moment ten człowiek poczułby się dobrze, "odleciałby", zapomniał o problemach, skoro po niedługim czasie szara rzeczywistość uderzy go ze zdwojoną siłą. Wtedy nie zmieni się, a pierwsze, co zrobi, to pójście pod sklep i proszenie o "złotówkę". Jedyne, co się zmieni, to... sklep. Przynajmniej ja tak uważam.
Napisałaś "tak zwanej Biblii". Dlaczego?
[Podoba mi się na Twoim blogu.]
Wiesz, moja nauczycielka też nade mną jęczała, że po, co ja idę na polonistykę, że to nie dla mnie, bla, bla, bla... I teraz jestem dyplomowanym dziennikarzem ;) (bo mam podział na studia 3+2). A dyskurs publiczny? To język w mediach :)
OdpowiedzUsuńA co do egzaminu to znając moje szczęście trafię na taką osobę sprawdzającą, która prędzej umrze niż da mi trzy ;)
Swoją drogą witam koleżankę filologa (to tylko kwestia czasu jak trafisz w łapki polonistyki ^^)
A skąd u Ciebie ten "krytyczny stosunek do świata i ludzi"?
OdpowiedzUsuńBo czuję, że we mnie narasta coś podobnego. Jak sobie z tym radzisz? Czy w ogóle sobie radzisz?