Czasami się wyrażam pioseneczkami, a czasami obrazkami. Nigdy własnymi słowami. Rzadko mówię, co czuję. Nie wiem, czy dlatego, że nie czuję, czy raczej z chęci utrudnienia życia bliźnim.
Obrazeczek na dziś i na kilka pozostałych miesięcy:
Nie spodziewałam się nowego postu, a tu proszę, jaka niespodzianka. :) Podobno za to, że człowiek wstanie z łóżka dostaje już brązowy medal, za ubranie się srebrny, a za pójście tam, gdzie go oczekują złoto. Gorzej, jeśli napotyka ścianę. Nadal studiujesz polonistykę?
Dzisiaj przebiegłam ponad 10 km bez prozacu, więc chyba sobie bez niego dam radę. No i hołduję uczuciom, a zatem ten osławiony lek raczej nie dla mnie.
Przebiegłam sensu stricto. Przeszłam kolejne 5. Moim zdaniem lepiej zawsze czuć coś niż nic, nawet ból. Przynajmniej pozostaje się wtedy jeszcze człowiekiem, a nie maszyną. Dlatego uczucia, jakiekolwiek, zawsze w moich oczach będą miały większą wartość, niż nicość, która, choć kusząca na krótko, wcale nie daje żadnego rozwiązania.
Noooo! - odpowiedź (nie)godna studentki polonistyki (jednakowoż takiej udzielam). Niepilnej w dodatku, niesystematycznej, obijającej się boleśnie. A co u Ciebie? Jak licencjat, jak życie? I nie zmieniaj tematu - naskrobże coś od czasu do czasu, cobym miała pewność, że jesteś istotą żyjącą. zingela
Nie spodziewałam się nowego postu, a tu proszę, jaka niespodzianka. :)
OdpowiedzUsuńPodobno za to, że człowiek wstanie z łóżka dostaje już brązowy medal, za ubranie się srebrny, a za pójście tam, gdzie go oczekują złoto. Gorzej, jeśli napotyka ścianę.
Nadal studiujesz polonistykę?
Patrząc na ten obrazek...trochę poprawił on mój nastrój. :)
OdpowiedzUsuńŚciana mnie rozwaliła...tym bardziej, że głową jej muru nieraz nie przebijesz...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem taka ściana to już wyczyn. Ja ostatnio rzadko podnoszę się w ogóle z łóżka.
OdpowiedzUsuńDepresja nie sługa, że tak się wyrażę.
OdpowiedzUsuńTo mi najpierw odsprzedaj.
OdpowiedzUsuńSkoro żadnego z niego pożytku, to chyba "łykaj prozac i działaj" nie ma zbyt wielkiego sensu, nie?
OdpowiedzUsuńDzisiaj przebiegłam ponad 10 km bez prozacu, więc chyba sobie bez niego dam radę. No i hołduję uczuciom, a zatem ten osławiony lek raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPrzebiegłam sensu stricto. Przeszłam kolejne 5.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem lepiej zawsze czuć coś niż nic, nawet ból. Przynajmniej pozostaje się wtedy jeszcze człowiekiem, a nie maszyną. Dlatego uczucia, jakiekolwiek, zawsze w moich oczach będą miały większą wartość, niż nicość, która, choć kusząca na krótko, wcale nie daje żadnego rozwiązania.
Ej, nie migaj się! Pisz!!
OdpowiedzUsuńzingela
Noooo! - odpowiedź (nie)godna studentki polonistyki (jednakowoż takiej udzielam). Niepilnej w dodatku, niesystematycznej, obijającej się boleśnie. A co u Ciebie? Jak licencjat, jak życie? I nie zmieniaj tematu - naskrobże coś od czasu do czasu, cobym miała pewność, że jesteś istotą żyjącą.
Usuńzingela