To tylko kał w postaci literek.
Bierność pozwala mi tylko siedzieć i patrzeć. A wokół nadpobudliwe latorośle biegają i krzyczą, a nastolatki, niekoniecznie zbuntowane, sączą piwo ławkę obok. I jakaś para przechodzi, drażliwa kobieta to płacze, to krzyczy na swego zdezorientowanego towarzysza. Mówi, że z deficytu pieniędzy czegoś mieć nie będzie. A on mówi, że będzie, to ona jeszcze bardziej ryczy, to on prosi, żeby mu wytłumaczyła, a ona mówi, że nie będzie miała, bo nie ma pieniędzy, on mówi, żeby się uspokoiła, ona płacze.
Oni znikają za rogiem, ja za cholerę nie wiem o co chodzi. I tylko się przyglądam, bo przyglądanie się jest przecież takie metafizyczne.
Powinnam ich jeszcze nienawidzić, ale skupianie nienawiści na sobie rujnuje mi cały światopogląd. A wystarczyłoby, że poznałabym powód histerii tej pani, a mogłabym wówczas, z czystym sumieniem, wzgardzić światem całym.
Ja, ja, ja. Guwno, guwno, guwno.
Czas na kolejnego z serii indie-folkowych panów z brodą, z którym mogłabym popełnić mezalians.
Krwawa rewolucja w stylu jakobińskiej, czy jeszcze bardziej?
OdpowiedzUsuńJa wiem, takie spelunki mają swój charakter. Ale i tak nie poszłam .
Wiesz, z czytaniem mam ten sam problem. I patologicznie dokupuję tylko książek, choć ich wcale nie czytam. Dziwne.
Obserwowanie jest ciekawe. I można sobie pogłaskać ego, że ktoś ma bardziej chujowo od nas. Ale to też nie zawsze. Albo się pośmiać można. Albo zapłakać nad społeczeństwem. Obserwowanie zawsze prowadzi do jakichś metafizycznych refleksji.
Guwno? Teraz jest moda na GUNWO. Nie wiem czemu. Ale to takie słeg.
Pewnie, zawsze chciałam być drugim Robespierrem! Obalić rząd, wprowadzić nowy ład!
UsuńŻałować na pewno nie będę. Czegoż tu żałować? Straconych szans, niespełnionych marzeń, upadków idei i wartości - tego można żałować. Ale shota w barze - na pewno nie.
Dokładnie ten sam dylemat! Zaoszczędzone pieniądze mogłabym przeznaczyć natomiast na dziwki i alkohol.
Nie, nie GUWNO. Tylko GUNWO. Powinnam mniej przebywać w internecie...
W takim razie ja również tracę resztki mózgu i szykuję się do trumny. Albowiem od dłuższego czasu nie mam ochoty nic czytać, oglądać, z nikim rozmawiać, robić czegokolwiek, myśleć o czymkolwiek. Nie chce mi się istnieć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że kobiecie chodziło o skrobankę, zaś na dzieciaków powinnaś nasłać straż miejską. Wtedy mogłabyś nie dość, że gardzić całym światem, to śmiać się szyderczo z min legitymowanych nastolatków i z biednej kobieciny, która przekreśliła sobie życie w trakcie 20 minut ruchów frykcyjnych.
Dowodem na to, że dawno nic nie czytałam jest to, że w pierwszej chwili chciałam wysłać komentarz ze słowem "minutów"... Smutne.
Małgosiu, czy nam się kiedykolwiek chciało istnieć?
UsuńAle dostrzegam u Ciebie jeszcze jedną przyczynę zaniku wchłanialności dóbr kulturalnych - twoja inżynierska duszyczka wypełza na wierzch.
Ja w pierwszym momencie pomyślałam, że o liposukcję chodzi, bo u pani można było dostrzec nadmiar tkanki tłuszczowej, ale Twoja wersja jest tak nikczemnie cudowna.
E tam, pewnie pisząc "minut" myślami byłaś już przy "ruchów" i to się nikczemnie na siebie nałożyło, a mózg nie wyrobił. Takie zjawisko nawet się jakoś w przyrodzie mądrze nazywa! Bądź zatem usprawiedliwiona.
Hmm, może nie istnieć, ale była we mnie jakaś motywacja do samorozwoju, a teraz... To już nie kwestia dóbr kulturalnych, bo nawet na nowinki techniczne nie mam ochoty. Ani na słuchanie muzyki. Ani na drapanie się po tyłku, a przecież inżynierowie to robią!
UsuńMyślisz, że liposukcja wzbudza takie emocje? No co ty. Skrobanka jak nic. Ten nadmiar tkanki przybył wraz z płodem wysysającym soki życiowe tej kobiety.
Aż dziw bierze, że piszesz tu, w klawiaturkę stukasz, minimalne emocje wyrażasz. Czymże zawdzięczam sobie tę nadaktywność Twą?
UsuńAleale, z drugiej strony... Ja wiem, że tu Opole, że ludzie wykazują zdolność myślenia analogiczną do prokariotów, ale żeby nie być w stanie wygooglować sobie alternatywnych metod aborcji? :(
Wiesz, po prostu lubię patrzeć na czcionkę arial, którą piszę każdy komentarz w notatniczku, zanim ci go wyślę. Oto cały sekret.
UsuńNo wiesz Agniesiu, tabletki "na stawy" też kosztują. Chyba, że miałaś na myśli sposób na Scarlett O'Harę, który jest darmowy.
Borze, dlaczego piszesz komcie w notatniczku? Czy czcionka w polu wpisywania komciów jest nieodpowiednia? Powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja! eee... chciałam powiedzieć, że wszystko ulegnie zmianie.
UsuńNie wiem nawet, co to za cudowny sposób :(
Nie popadajmy w skrajności! Kosztują, ale są znacznie tańsze od komfortowego zabiegu przeprowadzonego w przyjaznej i rodzinnej atmosferze.
Z kilku powodów. Po pierwsze, wolę czcionkę notatniczka (bo sama sobie wybieram, jaka to będzie, zgodnie z moim widzimisię). Po drugie, jest przejrzyściej kiedy pisze się arcy długiego komcia. Po trzecie, jest bezpieczniej. Nie wyłączę sobie przypadkiem przeglądarki, albo zakładki. A jak padnie mi internet zanim wyślę komcia, nie będę musiała pisać od nowa. Będę miała tekst w bezpiecznym miejscu.
UsuńScarlett O'hara spadła ze schodów. Nie oglądałaś "Przeminęło z wiatrem"?!
Oj, już nie wymyślaj. Chodziło jej o skrobankę i już!
Albo nie - o nowe cycki...
mój dziadek stwierdza zawsze, że jak odejdzie mu ochota na czytanie, to mamy mu kupowac trumnę....więc ja głosuję za zgonem. to jaką chcesz, dębową, sosnową? zasadniczo, urocze ale bardzo drogie są modele z drzewa modrzewiowego...
OdpowiedzUsuńi metafizyczna obserwacja, no tak, poznawanie w cudzej histerii cudnych właściwości tego świata. może, gdyby tak usiąść nie na ławce, a pod drzewem, zacząć obserwować a nie medytować i doznać takiego oświecenia jak Budda?
a gówno też potrzebne. jakby nie było, bez gówna nie byłoby życia...cykl zamknięty obiegu materii, cudny nawóz dla bakterii, rozłożony do składników mieneralnych dla roślin....serio, osobiście uważam gówno za jedną z najcenniejszych rzeczy świata !
na generalne wku rwienie polecam słuchawki na uszy.
OdpowiedzUsuńAlbo objaw zanikającej literatury na godnym Twym ócz fachowo polonistycznych poziomie. W sensie o tym (nie)czytaniu. A historię, którą opisałaś, można na wiele sposobów rozumieć - powiadam to ja, zingela od Dekadenckiej Interpretacji Paragonów i Innych Dzieł Sztuki Złośliwie Współczesnej. I to powiadam zaprawdę. Rozumiem, że "u" w słowie "guwno" to oznaka depresji? Bo wygląda jak rów. Tylko że zwróć uwagę, powinno pisać się "ruw", bo wtedy wizualnie pasuje do rowu, co sądzi Twój ekspercki mózg?
OdpowiedzUsuń