Chyba coś robię źle.
Tak to bywa, jak się pozostaje mentalną szesnastką. W głowie mam mielonkę, chyba nie reaguję już na bodźce, a emocje próbuję doprowadzić do niebytu. Gdyby tylko etanol smakował mi bardziej, a jakieś humanitarne wartości stały się z dnia na dzień obce, to zapewne przeobraziłabym się w alkoholika nihilistę, jakąś zubożałą (bo damską?) wersję Hanka Moody'ego.
Tymczasem żyję.
Podpisano
Agnieszka, lat 20, wrzód na dupie ludzkości
Podpisano
Agnieszka, lat 20, wrzód na dupie ludzkości
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
OdpowiedzUsuńSmutłam, bo nie pasuję do tego modelu 20-latki. Z drugiej strony, do czego ja pasuje. Nawet do swoich majtek nie pasuję. So sad.
Gdzie Ty się szlajasz, Małgosiu najdroższa?
UsuńNie spodziewałam się tak błyskawicznej odpowiedzi.
UsuńNigdzie się nie szlajam, Agniesiu słodka.
W takim razie, gdzie się podział Twój, zaniedbywany skądinąd, blogasek?
UsuńStwierdziłam, że jest mi niepotrzebny i się go pozbyłam. I tak nic ciekawego się na nim nie pojawiało.
UsuńJeżeli ja również poczuję nadnaturalny impuls i usunę blogaska, to jak się w dżungli ludzkości odnajdziemy? :O
UsuńNo i właśnie dlatego nie możesz nigdy swego blogaska usunąć.
UsuńSpójrz na pozytywne strony mojego zniknięcia z blogosfery - będziesz miała dwa razy więcej komciów.
To chyba kolejna rzecz, którą robimy źle. Powinnyśmy wstawiać sobie iście komiczne obrazki z 9gag'a na fejsbukowego łola, tymczasem kultywujemy prastarą tradycję wymiany komci. Bardziej prehistoryczne jest chyba tylko wysyłanie maili.
UsuńBardziej prehistoryczne są wiadomości na fotce, naszej-klasie, albo myspace. Komcie są jeszcze kul - dopóki rozwija się biznes bloggerów i vloggerów. Rzekłabym wręcz, że jest boom na blogi! Jesteś prawie jak Kasia Tusk, a ja - jej wierna psychofanka, komentująca z anonima.
UsuńTo fotka i nasza-klasa jeszcze istnieją? :O
UsuńMyślisz, że Kasia Tusk też cierpi na ból dupy?
Istnieją, istnieją.
UsuńNie. Myślę, że Kasia Tusk ma idealne życie i tak bardzo chcę być nią. :(
I chcesz też, żeby twojego tatusia nienawidziła połowa społeczeństwa?
UsuńOj, wobec możliwości jakie daje bycie córką premiera... Niech go nienawidzą! Już sobie wyobrażam - nowy samochód, własne mieszkanie, strach w oczach i wgaciosrajstwo przede mną, bylebym nie naskarżyła tatusiowi, że ktoś mi sprawił przykrość. Hue hue hue.
UsuńNo dobra, pewnie naprawdę nie jest tak kolorowo, ale lubię sobie ubarwiać rzeczywistość i wzdychać do własnych urojeń.
tymczasem żyj
OdpowiedzUsuńCóż, za dwa lata będę 20latką, ale wątpię, że wpiszę się w ten model. Nawet nie wiem czy dożyję, a nawet jeśli to nie chciałabym w przyszłości żyć długo i przeciętnie, to chyba główny powód.
OdpowiedzUsuńEtanol ci nie smakuje? To dobrze, nie zostaniesz alkoholiczką! Mnie w sumie ostatnio też przestał. Wytrawne czerwone wino i nalewki to jedyne co akceptuje moje podniebienie.
Żyj, Agnieszko, lat 20. Pewnie ci się to w końcu opłaci!
Wiesz, też tak myślałam, ale jak sięgnęłam w tej hipsterskiej modzie do praktycznie autobiograficznych książek Bukowskiego, to stwierdziłam, że to aż za bardzo wyidealizowany obraz.
UsuńWłaśnie widzisz, to moje zamiłowanie do win cierpkich i nalewek wynika tylko z tego faktu, iż cokolwiek co pachnie ziołami czy spirytusem wywołuje o mnie odruch wymiotny. Straszne.
Każdy lubi się zabijać czym innym, cóż. Ty się podpalasz, a ja odkażam :D.
Czyli jednak mówisz, że dożyję?
Pierwsze dziesięć stron jest intrygujące i ciekawe. Kolejne 150 raczej niesmaczne, rzygać się chce od obrzydliwości wynikającej z tego, jaki tryb życia ten pan prowadził. Bo ile można czytać o pierdoleniu, minetach, rzyganiu i piciu? I to jeszcze w wykonaniu pięćdziesięcioletniego pisarza z pryszczami na plecach.
UsuńZioła nie palę. Bo to też by było podpalanie, a ja się odkażam przecie! No i tak jakby jestem z narkomanem - mnie zatem dla dobrego przykładu nawet zioła palić nie wolno, bo wyszłabym na hipokrytkę. A ja hipokryzją się brzydzę bardziej niż samą sobą.
Nie planuję, choć wiadomo, co mi do głowy strzeli?
Oh dopiero teraz zauważyłam ten zabawny ton wyrażenia 'co mi do głowy strzeli'. Ha ha ha. Tak, wiem, nie śmieszne.
UsuńTak jak mówię: na początku okej. Ale potem ma się już tego dość, cholerny przesyt się czuje. Ile można o wągrach na nosie... Bukowski był przepitym, starym pierdem. Trzeba się z tym pogodzić. A te wszelakie mądre cytaty, co z niego się czyta na fejsbuku, to naprawdę jakiś diament w gównie. Fenomenalne.
UsuńKtóry to był pan od tanich, lokalnych koncertów? Czyżbym była tak pijana, że już nie wiem, o kogo chodzi. Ale nie, nie z nim. Hm, może i masz rację. Ale raczej pozostanę sobą. I będę go nawracać w myśl mojej chrześcijańskiej idei: zbłądzonych naprowadź na drogi właściwe (pewnie taka nie istnieje, ale na sto procent pasuje do modelu chrześcijanina).
Uważasz, że nie jedząc mięska wiedziesz zdrowy tryb życia? Bo ja po miesiącu nie konsumowania naszych bliźnich zwierząt nabawiłam się poważnej anemii :D.
A jak wypali, to mózg na ścianie. W sumie co za różnica, w głowie i tak go nie mam.
Och to znaczy jeśli chcesz, to sięgaj po Bukowskiego, nie wzbraniam! To tylko takie moje osobiste refleksje po zagłębieniu się w jego prozę. :D
UsuńAch, to ten sam! Zmyliły mnie określania 'lokalne i tanie' a propos koncertów, bo koncert nie był ani lokalny, ani tani, ale to o tego człowieka chodzi. I jest daleko w dalszym ciągu.
No tak, masz rację w sumie. A zatem będę go wspierać. Dopóki mi się nie znudzi i dopóki nie stwierdzę, że cóż mi po tym, skoro sama sobą nawet się zająć nie umiem. Jestem pewna, że taki moment nastąpi prędzej czy później.
Jednak nie hipokryzja, widzisz! Soja. Pasztet sojowy z kauflanda polecam. Dobry. Tani. Data ważności pięć lat w przód, a nie stoi w lodówce!
Jak pudło ładne, to może być i puste :D.
Oh jak mi miło, że me zdanie cenisz. To ja tak w ramach ogólnych przemyśleń z dnia dzisiejszego powiem ci, iż na twoje komentarze czekam jak na zbawienie. Brak mi inteligentnych konwersacji ostatnio.
UsuńNiby pragnie, ale raczej nie w imię miłości. Jak sam to pociesznie stwierdził: nigdy nie próbował twardych, ale że chciałby spróbować to już inna historia. Najpierw śmiechłam, potem płakłam jak to przeczytałam. A w rokendrolowy tryb życia to się chyba już za bardzo wczuł. To że gra w kapeli chyba go zobowiązuje do brania narkotyków, tak przynajmniej myśli.
Po głębszy namyśle stwierdzam jednak, że lepiej, abym nikim prócz siebie się nie zajmowała. No bo... widać jakie są efekty, kiedy niańczę siebie. Opłakane.
Kotlety sojowe, toż to dar niebios! A jak smakuje mleko? Przeszłaś całkiem na wegetarianizm? I dlaczego? W myśl jakiejś idei wyższej?
No to właśnie musisz częściej teraz zaglądać! I konwersować ze mną, żebym nie czuła aż takiej intelektualnej pustyni.
UsuńTeoretycznie do miękkich zalicza się amfetamina, LSD, kodeina, haszysz, grzybki. Twarde to już chyba tylko kokaina, morfina i heroina. Czyli aż tak dramatycznie na razie nie jest. Ale już tylko mały kroczek przecież! Jakby brał twarde, to już dawno napisałabym drugie My dzieci z dworca ZOO.
Ale ja nikogo nie darzę wzniosłymi uczuciami! :D Ja egoistycznie i narcystycznie lubię słuchać jaka to jestem fantastyczna, kochana i piękna. To podbudowuje mi ego i działa jak balsam na moją niską samoocenę.
W każdym razie, dopóki mnie to nie męczy i mym marnym żywotem może jakoś człowieka tego ze złej ścieżki zawrócę, to będę dalej w to brnąć. Żeby było bardziej dramatycznie.
No tak, ryby to nie zwierzęta :D. Ale ja też tak robiłam. Tyle że nie jadłam mięsa nie dla idei, a dlatego, że mnie obrzydza. Niestety zdrowie siła wyższa i kurczaczki dalej konsumować muszę.
Och jak ja uwielbiam takie szybkie tempo odpisywania :3.
UsuńOj tam zaraz życiowy... Z rzyci wzięty raczej. Wiem, że próbował zioła, amfetaminy, kodeiny. W resztę wolę nie wnikać. Jakoś lepiej żyje mi się bez twej wiedzy.
Czy to już choroba, skoro wszędzie doszukuję się pomysłu na powieść?
A ja się spodziewałam. Jestem beznadziejną chrześcijanką, to fakt. Liczę na miłosierdzie boskie w tej kwestii. No naprawdę, czy to takie bardzo egoistyczne? Czego można chcieć po nieco ponad dwóch miesiącach znajomości? Przecież i tak nie wierzę w te jego komplemenciki ani zapewnienia :>.
Jestem zatem mistrzem masochizmu. No niestety. Jeśli znajdę choćby jedną żyłkę w mięsie, czy cokolwiek co jest obrzydliwe, czyli jakiś tłuszcz czy coś - nie ma mowy, nie tknę. Jestem wybredna.
Hm, właśnie mi uświadomiłaś, że w zasadzie nie jestem od niego lepsza, choć amfetaminy nie próbowałam. O ja cię... Trafił swój na swego.
UsuńTak, masz rację. Wzory matematyczno-fizyczne są gorsze. Chociaż jak jadę autobusem, to sobie lubię myśleć o sile bezwładności.
A jaki jest następny etap? Powiedz, że zobojętnienie i rozpad znajomości! Ja nie wierzę w miłość. Pot i krew... Przy którymś naszym spotkaniu było 40 stopni na dworze i miałam okres, to się liczy? A wyrzeczenia? Czego tu się wyrzekać? Ja mam jeszcze szkółkę przez najbliższe 10 miesięcy, nie mogę być bliżej!
Dla mnie mięso jest obrzydliwą rzeczą :O. Sam smak jakoś też mnie nie powala. Od małego tak było. O 1:33 podejrzewam, że wyraz mięso ma dźwięk jakiś bardziej filozoficzny, prawda? Synonim do człowieczeństwa i tak dalej. :>
No fakt, ja znam umiar. Nawet porządnie zniszczyć się nie umiem, smuteczek.
UsuńTo najgorszy możliwy scenariusz z możliwych! Raz, że kawalerka, dwa że na kredyt, trzy, że PŁÓD. Boże, gdybym miała powiedzieć, czego się najbardziej w chwili obecnej boję, to odpowiedź brzmiałaby: ciąża i dziecko. Do tego pewnie jeszcze by mnie lał opróżnioną butelką po wódzie. Mężczyzna w sensie, nie płód. Straszne to, ja nie chcę!
Szkółki to ja się raczej nie wyrzeknę, bo i on do szkółki będzie chodził, nawet rok dłużej niż ja. I tak wszystko ma się ku końcowi, myślę, że kolejnego miesiąca nie będzie.
Suplementowałam witaminkę be dwanaście, a także szereg innych witaminek, żeby do zdrowia wrócić. Jednakowoż musiałam do tego spożywać mięso dalej. Taki już organizm parszywy, bez mięcha źle.
Na dobrą sprawę wszystko o takiej godzinie robi się jakieś głębsze.
W sumie fakt, jak następne 30 lat będę pić, zrobię się pomarszczona i krótko mówiąc zużyta, to będzie bardziej prawdziwie i dramatycznie.
UsuńJa się ZAWSZE tego będę obawiać. Nie chcę mieć w sobie płodów. Nigdy. Nigdy. Nigdy. Ja w ogóle dzieci nie lubię, nie umiem się nimi zajmować i nigdy nie umiałam. I mam nadzieję, że nigdy nie będę mieć żadnego chorego instynktu macierzyńskiego.
Właśnie wiem, że to realistycznie brzmi. Wyobraziłam sobie siebie w długiej fartucho-sukience w kwiaty z ogromnym brzuchem i mężczyznę z pustą butelką w łapie, który się na mnie zamierza. :O
Nie, ja tę historię inaczej poprowadzę. To JA będę upadkiem moralnym, to mnie ów mężczyzna będzie o trzeciej w nocy zabierać z klubów totalnie zalaną, acz szczęśliwą, to ja będę źródłem patologii. I będę pisać. Alkoholiczka-pisarka brzmi dobrze. Tak wiem, jestem skrzywiona.
Nie nadaję się do zakonu. Zdemoralizowałabym wszystko dookoła.
Nie takie znów dziecko, z mojego roku. Tyle że do technikum chodzi.
Ja bym wolała zasiąść z jakimś alkoholem na krawędzi dachu skajskripera (ten moment, w którym nie umiem sobie przypomnieć po polsku słowa...drapacz chmur, tak to się nazywa?).
Nie, nic nowego. Tylko ta relacja z panem taka toksyczna się robi jakaś.
UsuńNiczym używki wszelakie!
UsuńWłaśnie chodzi o to, że intelektualnie jest dojrzały. A narkotyki. Stwierdził, że sam nie wie dlaczego. Ale najprawdopodobniej lekarstwo na smutek. Hm.
Jeden i dwa - tak, a czy Gombrowicza czytuje, to nie wiem.
UsuńDzisiaj prawie poszłam sama do baru, żeby się napić. Ostatecznie odstraszyła mnie wizja dziwnych typów chcących czegoś ode mnie. I nie poszłam.
A może jemu się z dragami coś rymuje, co opisuje smutek?
Zagorzały anarchista. Ale nastawiony dość pokojowo. Czyli od moich poglądów to tak średnio nie odbiega. Nie jestem ani lewusem, ani po prawicy nie stoję, ani w centrum. Ja nigdzie politycznie nie stoję, ale system mi się nie podoba. To anarchizm czy nie? Dygresje są najlepsze :D
UsuńAle to nie taki zwykły bar! To bardzo smutny bar. Z grubymi zasłonami, czerwonymi ścianami, plakatami Elvisa i Cobaina na ścianach. Spelunka i rock. Wiesz. Egzystencjalnie tak.
czy jakikolwiek wiek zobowiązuje do uporzadkowania myśli, które mają zostać swobodne i wyprzedzać czyn? dawno temu skończyłem 20 lat ( może nie AŻ tak dawno, ale bliżej mi już do 20) i żadnego z tych zobowiązań, choć w wersji przeinaczonej na męską nie spełniam, zwłaszcza myśli- nieuoprzadkowane i płynące swobodnie. klarowne plany? w naszym świecie to w tym wieku nie jest wymagane chyba...poczekaj właśnie na zbliżanie się do 30-stki:)
OdpowiedzUsuńmyślę, że ludzkość miała gorsze wrzody.znacznie gorsze.
Jedną z głównych cech mojej osoby, jest to, że muszę deprecjonować się permanentnie (to takie polskie przecież). Dlatego też sobie spisałam przeciwieństwo mnie i uznałam to za głupią normę, którą sobie mogę wypaczać. A tu się okazuje, że nie tylko ja, przez co chyba na jeszcze większy ból istnienia popadnę :P
UsuńDepresyjnie tu dzisiaj. Przecież nie jesteś wrzodem. I ja Cię lubię, nie zapominaj. :*
OdpowiedzUsuńNiby wiem o tym, ale nie przypuszczałam, że tak to się rzuca w oczy! Teraz zostaje tylko na kolanach do Częstochowy. Zresztą gdzie tam do Częstochowy, do jakiejś Fatimy czy Medjugorie przynajmniej. I to pod jakimś stałym nadzorem, bo jak deszcz zacznie padać, to olaboga, wstyd.
Usuń