wtorek, 22 maja 2012

Liberation

Powiew wolności nastał, ograniczonej terminami, miesiącami, wpłatami, rekrutacjami, turami, listami rezerwowych. Powiew euforii. I powiew nowości, która zazwyczaj niesie za sobą woń sztuczności z Chin importowanej.
I powiew końca śmiercionośny.

Wieje mi ze wszech stron. Jeszcze się przeziębię.



44 komentarze:

  1. No to GRATULUJĘ SERDECZNIE AGNIESIU!!!
    A nie mówiłam, że na ustnym polskim to ty będziesz triumfować i twój trud się opłaci? :>
    Zastanawia mnie tylko gdzie się podział twój entuzjazm. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. no, trzeba uważać, teraz panują jakieś dziwne przeziębienia i grypy. w tym żołądkowe. ale że wieje, to dobrze. choć można zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, nie skażonego, nie przesiąkniętego jakąś wonią padliny.

    po co narzekać na niesprawiedliwość, skoro stówka jest ;p. podobno polacy mają taką skłonność, że się nie doceniają, kiedy przychodzi do ich nagradzania. na przykład : dostałam 5, ale nie wiem za co, bo przecież ja nic nie robię. huehuehue, nie wiem dlaczego takie durnoty z wdżtu zapamiętuję i dlaczego w ogóle na tym wdżecie słucham, zamiast chociażby spać pójść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. e tam, do śmierci od razu, do ogłoszenia wyników. potem będziesz się przejmować uniwersytetem i studiami, sesjami itp. życie człowieka to nieustanne martwienie się.

      też nie wiem, po co to jest. niby przedmiot nadobowiązkowy, ale co z tego, skoro jest umieszczony w środku dnia i nic w planie lekcji nie zmienia? chociaż w sumie... na wdżecie nie słucham, a potem jeszcze będę się zmagać z jakąś niechcianą ciążą, myśląc co by tu z nią zrobić. a nóż widelec bez wdżetu w liceum nie będę wiedziała?

      Usuń
    2. mnie też rozpierdalają, nie wiem które 'mnie', ale któreś na pewno. i ludzie z rozdwojeniem jaźni mówią, że mają ciężko. dwie osobowości? that's too mainstream.
      hitlerskie ja ma mord w oczach i pewnie niedługo zacznie chodzić z podręczną siekierką pod ręką, tak na wszelki wypadek, gdyby się natrafiło jakieś nie-wiadomo-co, które lepiej by wyeliminować, niż pozwolić łazić po ziemi.

      ja ostatnio widziałam czarnego rumuna. bez kitu. czarnego rumuna, i nie chodzi o to, że był jakiś brudny. był CZARNY. po prostu. powiedział mi cześć, zrobiłam wielkie oczy i uznałam, że jednak coś ze mną nie jest tak.

      Usuń
    3. podręczna siekierka pod ręką - wybacz, bezsensowne ja się odezwało. -.-

      Usuń
    4. no cóż, to chociaż ja jestem świadoma swoich wcieleń, na tyle, że wiem, że jest ich dużo. nigdy nie wiadomo, z którą podjednostką mnie człowieka rozmawia. tamci to chociaż nie byli świadomi, w jednej jednostce czasu mieli jedną osobowość. a ja mam wiele osobowości z jednej jednostce. zuo.

      też znam dziewczynę o nazwisku Siekiera i chłopaka o nazwisku Kiełbasa także.

      nie ma prawda bytu, a istnieje! to dopiero fenomen!

      Usuń
    5. ale w takiej nieświadomości, to się wydaje, że jest się jednym człowiekiem tylko. chyba.

      na ulicy z kiełbasą i siekierą, pewnie zamiast noża. łoo kwejk. kiedyś to wypróbuję, w godzinach szczytu w miejskich autobusach!

      Usuń
    6. tak, to mogłoby być dziwne. tylko, że również wielu dziwnych ludzi tą linią co ja, jeździ. a to ćpuny, a to jacyś niedorozwinięci umysłowo, a to człowiekopodobne istoty jedzące chleb na środku przejścia (siedzące na ziemi), a to ludzie z dzwonkiem z muzyczką z koziołka matołka w telefonie, czy też dziwni, skupieni czterdziestolatkowie w czapce z wielkimi czerwonymi truskawkami. jak tak dłużej myślę, to stwierdzam, że ten słój po majonezie chyba by nie zaskoczył zbyt wielu.

      aaaj szkółka, męczą mnie sprawdzianami ciągle, jakby nie mogli dać spokoju. nie walczę o ocenki, będąc z nich całkiem zadowolona, a że szkole (czy czemu tam) konformizować mnie się nie udaje, to nie włażę nikomu w tyłeczek, ani też nie żebrzę o nie wiadomo co. tłumaczę to sobie wprawdzie dumnym, butnym nonkonformizmem, ale pewnie to po prostu lenistwo. :D w sumie ostatnimi czasy czuję się bardziej plastelina, whatevah.

      Usuń
    7. gimbusy (a przynajmniej jakaś ich część) jeździ gejbusami, a ja miejsko-podmiejską, więc haaa, nie natrafiam na nich. co do staruszek... to problem głównie rano, bo i któż chciałby jeździć w godzinach szczytu? moja linia to najbardziej przeładowane autobusy evah. jeździ nimi od 5 do 8 miejscowości spoza okręgu miejskiego.

      nie, spokojnie, oscyluję chyba w granicach 3.7, jak mówiłam jestem leeeniiiiwaaaa. jakoś nie mam ambicji niż na przysłowiowe "byle zdać".

      Usuń
    8. nie tyle wyrzekanie się samej siebie, co nie poznawanie. tłumaczę post godziną, w której został napisany i względy nieogar towarzyszący tworzeniu go. czyli zupełnie nie ma na co zwracać uwagi.

      Usuń
    9. widzisz, jednak w interpretacjach wszelakich jesteś kosmicznie dobra. dzisiaj mam dzień pod tytułem chcę-się-zabić-na-bardzo-poważnie i jeśli już nie zaszczycę netgównosfery swymi bulimicznymi wpisami, to znaczyć będzie, że jednak zaopatrzyłam się w sznurek i powiesiła na karniszu, czy też rurce ściennej w piwnicy. ech.

      Usuń
    10. nie wiem, czy to coś w czym tkwię można życiem nazwać, ale jeśli odpowiedź jest twierdząca, to tak, żyję. albo też rozmawiasz z przemiłym, zepsutym truposzkiem. do permanentnego zabicia się brakowało mi kapkę odwagi i dwa metry sznurka, żal.

      no to widać mam dobre wyczucie, bo książkę otworzyłam w empiku właśnie w tym ciekawym miejscu i że się tak wyrażę, to co ciekawe wyjadłam. czyli jednak ta pozycja nie jest konieczna do kupienia.

      Usuń
    11. wszystko się kumuluje i razem jest nie do zniesienia. cóż, chyba stwierdziłam, że nie mam zamiaru się dalej męczyć i spierdalam stąd. dużo się dzieje i jeszcze więcej się wydarzy, niekoniecznie super dobrego czuję to w kościach. a za przykład niech chociażby posłuży fakt, że nie ma dla mnie miejsca nawet w domu i od przyszłego roku szkolnego prawdopodobnie będę mieszkać w internacie przy szkole, która to szkoła (jak i miasto) znajduje się osiem km od mej mieściny. rzyć i umierać!

      poszło się jebać, powiadasz, ale z drugiej strony co tu robić, skoro biblioteki są tak ubogie, że albo trzy czwarte książek w nich nie ma, albo wypożyczone? za każdym razem robię sobie kilkunastopozycjowe karteczki z tytułami, a i tak odchodzę z pustymi rękoma, przekonana doszczętnie, że moje życie jest tak jałowe, że nawet książek se nie mogę przeczytać, co bym chciała.

      Usuń
    12. brzmi absurdalnie, ale co zrobić, skoro nie ma dla mnie miejsca w domu? jak sobie pomyślę, że będę w tym internacie mieszkać w jednym budynku, z osobami mającymi tak o sobie ogromne mniemanie, że myślą, iż ich śledzę i adoruję, a ja tymczasem gardzę nimi i spluwam na ich egzystencję, to mi się wraca herbata, którą dopiero wypiłam. internat to nie akademik, so sad.

      ja dziś odwiedziłam miejską i nawet coś w niej było! hm, ciekawe kiedy wyczerpię wartościowe zasoby czytelnicze w tym skupie książek?

      Usuń
    13. generalnie sprawa ma się tak, że być może w mojej chałupie będzie mieszkać osiem osób, co stanowi zdecydowanie za dużą liczbę. ja nie chcę mieszkać z bratem i to nawet nie wchodzi w grę z mojej strony, dwuletnie dziecko, hałas, te sprawy, a ja potrzebuję świętego spokoju, kij w wakacje, ale w roku szkolnym to byłoby więcej niż denerwujące. i w sumie byłoby to bardziej mieszkanie z bratową i bachorem niż stricte bratem, bo tenże przebywa większą część tygodnia w robocie za granicą. natomiast ze swojego piętra zostanę na sto procent wydalona, bo po prostu dziadkowie gdzieś podziać się muszą. dlatego na chwilę obecną jedyną alternatywą jest dla mnie internat. albo nie wiem... most? przytułek? schronisko im. brata Alberta?

      albo po romans, tego też za dużo leży na półkach. czy też podręczniki naukowe. cholera wszystko tam jest, fizyka, matematyka sratematyka, a filozofii ni chuja! i jak tu zdać maturę mam?

      Usuń
    14. już jedną książkę o squatersach napisałam, byłam okropna i nie warto jej w ogóle komentować, a że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzić toteż napisanie książki na postawie doświadczeń odpada. z resztą nie wiem, czy bym chciała się gdzieś przy torach tułać, na pewno prawdopodobieństwo samobójstwa by wzrosło. bo te squaty to przy to trach.
      gnicie to gnicie, nie wiem czy gdziekolwiek przynosi jakieś korzyści.
      ta, wiem D:

      Usuń
    15. nie, nie i jeszcze raz nie. odcięłam tę książkę od siebie niczym pępowinę i basta. jeśli już miałabym ją drugi raz pisać, to zostawiłabym jedynie tytuł i nic więcej. z resztą może i tak zrobię, jeśli mój artblock minie, o ile minie.
      robaczkom to w sumie wszystko jedno, czy zjedzą mój mózg czy gówno kota, więc... ech.
      ta, a w zasadzie to wywalenie z domu to wisienka na torcie tylko. spoko, mnie też żyć się nie chciało, nawet jak mi nic nie dolegało, także spoko. każdy powód jest dobry, żeby się zajebać.

      Usuń
    16. słowem wszystko jest ważne. a w tamtym pomiocie szatańskim wszystko ssało niewidzialne męskie przyrodzenie.
      ale myślisz, że te robaczki od mózgu mają świadomość, że są od mózgu, a te od gówien, że od gówien? myślę, że dla nich wszystko jest po prostu gównem, bo generalizują. nawet taki mózg jest gównem. o rety.

      abstynencja? coś co by mi się przydało, bo stoję na najlepszej drodze do alkoholizmu. ale patrząc na fakt, że nie idę jutro na imprezę, na którą mnie serdecznie przez sraczbuczka zapraszano, to chyba nie jest ze mną najgorzej. chyba. albo po prostu żydzę na dojazdach. huehue

      Usuń
  3. Nawet jeśli, to nikt nie musi o tym wiedzieć.

    Właśnie nie wiem. Zastanawiałam się już nad tym w zeszły wtorek. Zawsze możemy siać panikę, że któregoś pisemnego nie zdałyśmy, albo zamartwiać się, że ktoś wpadł na szalony pomysł wymordowania wszystkich egzaminatorów, co sprawi, że nie dostaniemy wyników i w świecie maturzystów nastąpi dziwaczny zastój, poczucie niepokoju... metafizycznego i takie tam. Albo ataków terrorystycznych będziemy się obawiać, albo zmutowanych wirusów, albo... Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mnie niezwykle niepokoją te różne terminy. Powiew wolności wydaje mi się nieco podejrzany, a nawet mocno podejrzany. Musi być tu jakiś podstęp ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Na studiach ten czas to dopiero katorga:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Czesław ma w sobie to coś, co sprawia, że nawet moja wybredna osoba darzy go sympatią. :)

    Co do Twojego komentarza - nie, nie uważam, że każdy, kto ma inne zarzuty, jest prześmiewcą. Sama mam nieraz mnóstwo wątpliwości. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba chcieć. I ja chcę. Chcę i próbuję, a wręcz usiłuję pojąć, co się dzieje z Kościołem, w Kościele i przez Kościół.
    Czy podążają za modą? Nie wiem, tak może być, ale nie musi przecież.

    A do Wiesi się przekonuję. Pobieżnie przekartkowałam tomik i muszę powiedzieć, że niektóre wiersze są niegłupie, nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  7. przynajmniej masz już pewien etap życia za sobą.
    a przeziębić to ja na przykład już się zdążyłam. i to zatokowo.

    OdpowiedzUsuń
  8. O czymś miłym i radosnym? To tak się da? To próbuj :>

    A ja się spytam, Agniesiu najdroższa, co porabiasz w te długie, samotne (a może nie), gorące (a może masz klimę) dni?

    OdpowiedzUsuń
  9. Więc byłaś poważna mówiąc o recenzowaniu książek. To teraz zdradź mi, sama zaproponowałaś wydawnictwu swoje usługi i ot tak zdecydowali się podesłać Ci książkę? No i jakaż to książeczka. :>
    Szczerze mówiąc, ciekawa jestem twoich recenzji. :D

    A czy planujesz jakąś pracę dorywczą zdobyć. Taką upokarzającą, w sam raz dla ludzi z naszym wykształceniem, doświadczeniem i brakiem kreatywności?

    W zasadzie... Robię dokładnie to samo, co robiłam "przygotowując się" do matury. Oglądam dokumenty o gadach, program "My strange addiction" o piciu moczu czy benzyny, czytam książki z antykwariatu i piłuję paznokcie. A niebawem zajmę się produkcją broni, biżuterii i podpaski na szydle wydziergam...
    W każdym bądź razie, o gadach wiem wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak, wiem o tym. Tylko najpierw się wydaje, że się czegoś chce, a później jednak nie. Chryyystee, zero zdecydowania, jeśli chodzi o mnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Więc nie założysz blogaska poświęconego recenzjom i nie będę mogła go bacznie śledzić? :((
    Skoro jest taka imponująca średnia wieku, to zastanawiam się (choć to bardzo nieładne z mojej strony) czy twe recenzyjki nie giną w morzu peanów na cześć Zmierzchu i tym podobnych... Załóż blogaska. :>

    W sumie miałam podobny pomysł, ale akurat myślałam o bibliotece, którą mam pod nosem.

    Mają. Nie dość, że mają mózg, to jeszcze są śliczne i urocze. A jedna jaszczurka nawet krwią z oka tryska, gdy widzi nieprzyjaciela... I jak tu ich nie kochać?

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam taką nadzieję. :> Ciekawa jestem twoich recenzyjek, zwłaszcza takich pozytywnych, bo nie umiem sobie wyobrazić tego w twym wykonaniu...
    Swoją drogą, wlazłam na jakieś urocze, nastkowe forum o książkach i zaczytuję się w tematach o książkach z mojej młodości. Ubaw po pachy.

    Niestety nie. :D Po prostu któregoś dnia udałam się tam, by podziwiać braki w asortymencie i spostrzegłam, że tamtejsi pracownicy nie dość, że nie są świadomi, jakimi książkami dysponują, to jeszcze z trudem przychodzi im obsługa komputera... To dało mi nadzieję, że przyjęliby kogoś bez jakichkolwiek umiejętności... Ale, oczywiście, nic z tym nie zrobiłam i status bezrobotnej nie ulegnie zmianom. Nigdy. Huehuehue.

    Nie pierwsze, ale możliwe, że ostatnie.
    Idę oglądać program o molekułach gekona.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiem...nie powinnam, ja już nie potrafię narzekać... Cóż, jedyne co mi pozostaje, to gdzieś wyjechać, najlepiej do innej galaktyki.

    Wiadomo, zdolne z nas bestie. Nie ma to jak zdobyć 100 z ustnego, który nigdzie się nie liczy. Czyżbym narzekała?

    OdpowiedzUsuń
  14. Szokłam.

    Nie, bravo znudziło mi się dawno temu. Teraz zaśmiewam się czytając posty typu "chciałabym przeczytać, ale mama mi nie pozwala".
    Poza tym, mam diaboliczny plan. Chcę się na jakimś zarejestrować i zachęcać młodzież do czytania twórczości de Sade, albo Bataille'a. Huehuehue.

    Żaden wstyd, też się zaczytywałam we wszystkich herach, kometach, dworcach i tym podobnych.

    Niestety, ale to prawda. Przykra, wstydliwa... "ukryta prawda".

    OdpowiedzUsuń
  15. Chciałabym przeczytać Dzieci z dworca ZOO, ale mama mi nie pozwala.
    Tak to było.

    Fantastykę? Więc wrzucenie jakiegoś wyimaginowanego monstrum w powieść o nastoletniej miłości zwie już się fantastyką?

    Możemy zawsze się pocieszać, że byłyśmy dziećmi. Niewinnymi, nieświadomymi, nierozgarniętymi...

    OdpowiedzUsuń
  16. To tym bardziej powinnaś założyć blogaska i wyłudzać książki od wydawnictw.
    Ewentualnie zacząć kupować w antykwariatach, jak Małgosia. ;>

    Tak, każdą. :>
    Pamiętam, jak oznajmiłam, że udaję się na studia techniczne. Usłyszałam wtedy, że mój wiek jest najlepszy na popełnianie błędów.:D
    Więc popełniajmy je, póki można!

    OdpowiedzUsuń
  17. wszyscy z każdym dniem jesteśmy bliżej śmierci. ale póki żyjemy, przynajmniej jest zabawnie. chwilami.

    OdpowiedzUsuń
  18. No bo do blogaska miałabym dostęp, to po pierwsze, po drugie przyzwoitość wymuszałaby twoje regularne wpisy, a po trzecie - blogasek to i komcie, a komcie to możliwość zadymy. Zatem widzisz, same plusy!

    Naprawdę. Nasze rodziny nas nie doceniają (czas na skowyt zbuntowanej piętnastolatki). Ty nie dostajesz pieniędzy na książki, ja nie dostaję wsparcia przy decyzji o dalszym kształceniu się.
    SKANDAL POWIADAM!!!1111!!one!1

    Oj Agniesiu, to już nie ten wiek, żebym cokolwiek z zapałem robiła. Nirvanę jak i ich wyznawczynie mam w pewnym ciemnym miejscu.


    Swoją drogą, żeby nie było tak beztrosko...
    Perspektywa rekrutacji mnie nieco stresuje...

    OdpowiedzUsuń
  19. Wietrzyk wietrzyk wieejee, wietrzyk wietrzyk wieeejeee.
    Jest lato. W lato mniej wieje, poczekaj troszeczkę, przestanie ;3

    OdpowiedzUsuń
  20. Założyłam, że - by pozyskać zaufanie wydawnictw (o ile jest im ono potrzebne do szczęścia) - musiałabyś rozwinąć karierę recenzyjkową. Zatem pościki pojawiałyby się w miarę często, cobyś mogła stworzyć wizerunek pasjonatki książek. A potem, gdy już wyłudzisz od kogoś darmowe książeczki, regularne pościki wynikną z czystej przyzwoitości.

    Siać nienawiść?:D Ależ ja tylko jestem biernym obserwatorem. :> Gdzież mi do działań jakichkolwiek.

    Perspektywa samobójstwa nieco uspakaja...
    Wyniki to ZUO hsduhyaedgerkuaswlasr;dtrfdkerfhid;aswsfgdjueri4y7t6wgeygdtdr367eydushfgduysdil

    OdpowiedzUsuń
  21. A właśnie, że nie! Mogłabyś zacząć od recenzji klasyków, do których z pewnością masz dostęp, np "W pustyni i w puszczy", "Pies, który jeździł koleją", nie wspominając już o Coelho...
    Ewentualnie, jak będziesz stawiała taki opór, sama prześlę ci kilka egzemplarzy.

    Ależ skąd. Ja nie mam polotu, nie umiem zgrabnie formułować myśli, nie umiem czytać, aaaaaaaa...

    Ech, Agniesiu, może kiedyś.
    Teraz jestem stara, zgrzybiała, znudzona, chora, badziewna, krzywa i takie tam...

    Generalnie wiele czynników wpływa na moją panikę i poczucie ogólnego bezsensu, chujni z grzybnią i patatajnią, więc muszę się jakoś wyżyć wirtualnie.
    fherufhgyuhfgwehufefueheffgrfgfdhdfhushuksukhsfjkfjissfijfrrfh

    OdpowiedzUsuń
  22. Tak, ten powiew jest cudowny, a po 5 latach przychodzi gwałtowny huragan. Niesie ze sobą woń poirytowania gdy wysyłasz swoje 100 CV, woń lakieru do paznokci, tych pań z urzędów pracy, woń stresu w czasie rozmów rekrutacyjnych, no i woń tęsknoty za sesjami oraz namolnymi profesorami. Jak ucichnie, to zacznie się okres monsunowy. Wycie wiatru zastąpi ryk szefa, a stukanie deszczu o dach- miedziaki w portfelu wieszczące końcówkę wypłaty. Może po jakimś czasie zacznie się słoneczny okres własnej działalności, który przysłonią złowieszcze chmury ZUSu, USu i rosnącego VATu ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. To nie pms ani wyniki matur. To te pieprzone krasnoludki, które wszystko psują. :(
    Świetlicki będzie na końcu. Najpierw obdaruję cię stosikiem lektur szkolnych, które od dnia zakupu leżą nietknięte.

    A tak poza tym, wkurza mnie euro2012.
    Tak, czepiam się.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jesteś zbyt wybredna.

    Oferowano mi dziś tysiąc euroofert i milion eurogadżetów, to pewnie przez to.

    Mam kryzys.

    Powiedzże coś krzepiącego. Filozoficznego, głębokiego, zajebistego i w ogóle...

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc, nawet psu bym nie dała stosu z Sienkiewiczem.

    W zasadzie to nie darmowe, a połowicznie kradzione...

    Tak, naprawdę tak myślę.
    Powinnaś wystawić negatywną recenzyjkę za to, że tak długo czekasz (chyba, że to nie ta książeczka, a mi jak zwykle się coś myli).

    Jeden problem (z listy liczącej ich pierdylion) ogarnęłam. Jeszcze pierdylion minus jeden plus studia.

    Co z tym zbiorowym samobójstwem?

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie dramatyzuj, na płacz będzie czas 29. :D

    Ogarnęłam jeden z wielu problemów natury technologicznej (aczkolwiek to nie koniec), pozostały rodzinne - nierozwiązywalne i maturowo-rekrutacyjno-studiowe.

    Jak to nie dla nas?! :( Nie rozumię.

    Ból i rzal, i w ogóle.
    Wszystko jest jakieś bez sęsu.

    OdpowiedzUsuń
  27. Problem w tym, że tak.
    Ale dalsze narzekanie pozostawię na kolejne noteczki.

    OdpowiedzUsuń