Mózg podzielony na dwie półkule oddzielone szczeliną podłużną. Lewa stanowi ośrodek fizjologiczny, przypominający o przyjmowaniu i wydalaniu produktów przemiany materii. Zbędnych.Na prawą składa się ciąg skomplikowanych neuronów, których konstrukcja zapętla się, tworząc tak zwany ośrodek maturalny. Z ośrodka, do całego organizmu wysyłane są impulsy wywołujące u maturzysty konwulsje połączone z panicznym lękiem przed egzaminem. Pod naporem tak silnych emocji, osoby zachowują się irracjonalnie, w skrajnych przypadkach tracą kontakt z rzeczywistością. Często obserwuje się uczucie niewiedzy, co implikuje nabywanie ponadprzeciętnych ilości repetytoriów maturalnych.
Po maturze u osób występuje zjawisko tak zwanego dysonansu poznawczego.
Siły do przezwyciężania lęków i stresów przedegzaminowych! Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńWreszcie wpis o maturze! Już się bałam, że jestem jedynym smutnym przypadkiem zaśmiecania sieci bełkotem przedmaturalnym. Nie dość, że ta notka mnie uspokoiła, to jeszcze dała pretekst do rozpoczęcia kolejnych, niepotrzebnych wywodów o tym przykrym egzaminie, chwała Ci!
OdpowiedzUsuńPrezentacji nie tknęłam, a na poniedziałek powinnam wiedzieć, o czym chce pisać i dlaczego. Ba, wręcz udawać, że zapoznałam się z pozycjami, które umieściłam na śmiesznej bibliografii.
A Ty, Wagarowiczko?
SAD! SO SAD!
To się odnosi ogólnie do ludzi, ale nie w sensie, że od razu wszyscy tak robią. ; )
OdpowiedzUsuńwyczuwam bolączkę przedmaturalną, milordzie. jak pomyślę, że za 2 lata czeka mnie to samo, to trzęsę gaciami, a mój szanowny profil klasy, wręcz grzmi nieustannie o próbnych prezentacjach ustnych, które już na nas wymuszają. na pocieszenie mogę powiedzieć, że osoby, które mają ten upiorny egzamin za sobą zwykle twierdzą po fakcie dokonanym :'matura to bzdura!'. może zatem nie będzie tak źle?
OdpowiedzUsuńInteligencji ci nie brakuje i pewnie geniuszem też z powodzeniem mogłabyś się nazwać, ale pamiętaj... by zdać maturę (przynajmniej z polskiego) wystarczy umieć czytać ze zrozumieniem gazetę wyborczą. i właśnie zbyt duże pokłady inteligencji mogą być tutaj zgubne, co oczywiście świadczy o poje.baniu tegoż egzaminu, ale co zrobić? a potem się człowiek dziwi, że w tym kraju wszystko takie nienormalne, skoro mamy maturzystów na 30%, potem pewnie magistrów na tyleż samo, a w ogólnym rozrachunku wychodzi, że i ludzie są tacy na 30%. matura to zuo.
UsuńGdybym to ja wiedziała... ; )
OdpowiedzUsuńOczywiście, że idę. Ale jeszcze nic w tym kierunku nie robię...
OdpowiedzUsuńChoć... Zasiałaś wątpliwość w mym sercu...
Przynajmniej masz ten plik. PREZENTACJA TO GÓWNO NAD GÓWNAMI!!!
Agniesiu, coś się tak rozpasała? :D Tu wagary, tam wagary... Aż prowokujesz mnie, żebym sama zaczęła wagarować.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony, wstyd tyle opuszczać, z drugiej jednak... Z tymi zaświadczeniami lekarskimi moje nieustające migreny, nudności, bóle brzucha i macicy wydają się być bardziej prawdopodobne... Hmmm...
I PO CO KUSISZ?!
Powiedz, wyjasnij, wytłumacz - dlaczego tyle nerwów tracimy na coś, co ma najmniejsze znaczenie w całej tej podłej maturze?
Och tak, to były cudowne czasy! Gimnazjum to piękny okres w życiu wagarowicza. Z chęcią wybrałabym się w te rejony, by dać wspomnieniom odżyć. Chciałabym też spotkać moich ówczesnych nauczycieli, lecz Ci pewnie nie mają pojęcia kim jestem, także nędzny będzie mój tryumf. :(
OdpowiedzUsuńNiestety - poszłam do szkółki. Choć zgrabnie ominęłam polski... Dziś byłam, jutro będę (bo próbna matura, kolejna...), pojutrze i w piątek też.
Ja maturki ustne mam jakoś na początku, więc... No. Także tego.
ZŁO!
Życzę ci żebyś zdała jak najlepiej maturę. Jeszcze nigdy nie pisałam takigo 'poważnego testu', ale wiem jak to jest kiedy człowiek ma wielkiego stresa. Cóż...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili ;3
Najlepszy komentarz ever.
OdpowiedzUsuńBardzo dobry plan. Ja w przyszłym tygodniu planuję poszaleć z wagarami. Oczywiście - każdy dzień będzie naznaczony wizytą u kretynów w białych fartuchach. No, może nie każdy...
OdpowiedzUsuńNic ciekawego. Jak zwykle, źle mi. Jak zwykle, marzę, by mnie coś przejechało. Aczkolwiek odniosłam mały sukcesik w próbnej maturze numer dwa, a dokładniej w pierwszej jej części. Dobrze, że nikt nie raczył sprawdzić drugiej...
Matura to bzdura ;) Jesteś inteligentna i elokwentna, więc nie będziesz miała problemów ze zdaniem egzaminów. Wierz mi, na studiach będzie gorzej, bo wykładowcy nie korzystają z "kluczy" (na mojej uczelni słowo "klucz" na egzamie jest zabronione xD), a stres? Wdech-wydech i do przodu. Nie ma sensu dorabiać się w tak młodym wieku wrzodów żołądka ;)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie dotarłam do szkółki. Cóż...
OdpowiedzUsuńHasam po tych konowałach, ponieważ mój stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia.
Tylko jeden błąd na całą część zamkniętą. Poczułam dumę.
Cóż, nie chodzę do nich z nadzieją, że pomogą mi zapobiec wszelkim paskudztwom. Ja już je mam i chcę wyżebrać chociaż jakieś cukierki na ból.
OdpowiedzUsuńAleż skąd. Rozszerzonej próbnej nie zrobili, na całe moje szczęście.
Jak zareaguje Twój wychowawca na te wagary? Sama też zrezygnowałabym z kilku dni, bo tyle przykrości czeka mnie w tej szkole. :( Ból i rozpacz.
Nie wiem, na całe szczęście, bo pan profesor poszedł w pizdu. Jak to ma w zwyczaju.
OdpowiedzUsuńJakie to niesprawiedliwe. :( A mamusia nie zagania z pochodnią do szkółki?
Wzbudziłaś we mnie najpodlejsze instynkty i zaczęłam wagarować jak za starych lat.
Przynajmniej wiem,co dzieje się w moim mózgu.
OdpowiedzUsuńJuż mi lepiej.
Po mojej szkole nie spodziewałabym się odpowiedzialnych planów.
OdpowiedzUsuńWiesz, że w przyszłym tygodniu tylko w dwa dni mamy lekcje? Zabawne, ile atrakcji nam organizują w ramach lekcji na kilka miesięcy przed maturą...
Zazdroszczę. :( Ja, niczym przestępca, muszę się ukrywać przed mamusią.
Już? U nas nawet o tym nie wspominają. Jedyne, co męczy, to ostateczna bibliografia, którą trzeba oddać lada moment...
Matura to zło.
Wszystko to zło.
Chujnia z grzybnią, tak w skrócie.
Ech. :(
Kina, wycieczki, modły, kazania...
OdpowiedzUsuńNajzabawniejsze jest to, że odpuszczenie sobie wycieczki do kina i oglądania np. Nataszy Urbańskiej robiącej ginekologiczny niemalże szpagat na tle weteranów wojennych jest dziesięć razy trudniej usprawiedliwić, niż opuszczenie lekcji, które przygotowują nas do obowiązkowych matur.
Hmm, więc nie muszę się brać do roboty? Wybornie.
Oczywiście. Planuję popracować nad nią przez weekend, ale wiesz...
I po co denerwujesz Małgosię? :(
Weź wyjdź. :(
OdpowiedzUsuńMam cały (prawie) tydzień (prawie) wolnego, także...
A jak Twoja?
Postanowienie nr 1502365845625:
OdpowiedzUsuńDziś coś zrobię do prezentacji.
Agniesiu zabij mnie. Zamiast robić coś produktywnego, oglądam "mięsnego jeża"...
Owszem, aczkolwiek ja powinnam nieco przystopować z pustymi kaloriami... Serialami pewnie też, wypadałoby zabrać się do jakiejś roboty... Hmm...
OdpowiedzUsuńSkończyć? W tydzień miałabym napisać prezentację, na którą nie mam pomysłu, i do której nie mam bibliografii? Nie jestem aż tak ambitna, chcę w te dwa dni skomponować bibliografię, żeby oddać ją wcześniej.
Mamy czas, ale mamy również zachcianki... Przykry ze mnie przypadek.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia. Nie sądzę, to byłoby zbyt brutalne. Powinnam się dowiedzieć, jeśli chcę przeznaczyć ten weekend (tak, z środy-czwartku przesunęło się na sobotę-niedzielę. Gardzę swoim zapałem) na pracę nad nią...
Jak Ci idzie pisanie prezentacji? :>
OdpowiedzUsuń