I ludzki skrzep się zastanawia, czy głupota tego ktosia jest wrodzona, czy nabyta. Młodzież, tak zwana, nie nosi koszulek z flagami w celu szerzenia kosmopolityzmu, a jedynie bo moda, bo ładne gwiazdeczki, paseczki i kolorki. A sztandar nasz, narodowy smutny jest, a na dodatek nic głębszego nie wyraża. Dobry ewentualnie dla równie smutnych skinheadów, noenazistów, kiboli tudzież nacjonalistów innych. Pejoratywność sama w sobie.
W odróżnieniu od skrzepa. Który z dumą przyodziewa i celowo. Który faktycznie kosmopolitą jest i polskości się wyrzeka, bo to strefa kolekcjonująca wojujące skrajności, wszystkie równie bezmózgie. Bo przydałoby się trochę polotu i finezji w tym smutnym jak pizda, nędznym filistrów narodzie. I jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nic nie jest czarno-białe. Konkretne. Dające się całkowicie sklasyfikować, zaszufladkować i zdefiniować. Ale tutaj wszystko oscyluje w granicach szarości. A skrzep jednak woli, gdy pomiędzy barwami tęczy się waha.
Jak w Wielkiej Brytanii. Co nie implikuje faktu, że się z Wielką Brytanią utożsamia. To tylko przykład, jeden z wielu. I akurat koszulki były.
Ludzki skrzep przechadza się ideowo, w granicach personalnego futuryzmu, ściągając na siebie mimowolne, znudzone spojrzenia współuczniów, współwięźniów, współobywateli.
Ludzki skrzep posiada odruchy obserwowania, myślenia, tworzenia. Ludzki skrzep jest wynarodowioną gnidą, która poprzestanie na marzeniach o emigracji. Jakie to wszystko bez znaczenia.
Nie wiem dlaczego awansowałam się do rangi ludzkiego skrzepu, nie wiem dlaczego łatwiej mi pisać o sobie w trzeciej osobie. Nie wiem dlaczego piszę takie pierdoły, skoro jutro jest samo w sobie przesycone sprawdzianami, pytaniami, kartkówkami niezapowiedzianymi. Co się martwię, jestem skrzepem, mam destrukcyjną możliwość sprowokowania zatoru.
Zacny zespół. Brytyjski.
Hmm. Lepiej patrzeć optymistycznie na życie.;P Ale pisanie o sobie w trzeciej osobie jest ciekawe.;P
OdpowiedzUsuńMyślę, że te przemyślenia ujrzały światło monitora komputerowego właśnie dlatego, że jutro jest naznaczone takimi przykrymi rzeczami, jak sprawdziany, kartkówki, odpowiedzi i oddychanie szkolnym powietrzem.
OdpowiedzUsuńChoć przyznam szczerze, że zafascynowało mnie to, że taka błahostka (wydawałoby się Głupiej Małgosi, która niepoważnie podchodzi do spraw jak najbardziej poważnych) jak wzorki na koszulkach młodych Polaków wzbudzi taką dezaprobatę jakiegoś ktosia, który miał możliwość wyplucia swojej złości gdzieś w bezkresnej otchłani Interneciku.
Dziękuję.:) I masz bardzo fajnego avatara.:)
OdpowiedzUsuńCóż, dziś przez pięć godzin rozwiązywałam testy maturalne z rozszerzonej matematyki... Zatkao kakao?:D
OdpowiedzUsuńSpóźnione życzenia walentynkowe. :)
OdpowiedzUsuńAlice Marie Rose
Ooo.:) Autorski avatar.:) Super.^^ Gratuluję pomysłu.:)
OdpowiedzUsuńA czemu aż od roku nie używasz aparatu?
Nie powiem, oryginalny masz sposób prowadzenia bloga. :)
OdpowiedzUsuńObserwuję.
Kurczę, Ty to dopiero piszesz!:) Bardzo fajnie się Ciebie czyta, oby tak dalej;) Dzięki za odwiedziny i zapraszam częściej. Nie obrażę się nawet jeśli mnie "zaobserwujesz";)
OdpowiedzUsuńObserwuję.
Otóż to;) "czy coś" :D Dzięki;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie. Dziś poświęciłam powtórce wczorajszego materiału godzinę i piętnaście minut, a niebawem kolejne testy wpadną w me ręce i pewnie poświęcę im pół nocy.
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam, że do matematyki podejdę z entuzjazmem i zapałem? :> Buahahaha.
Jestem smutnym człowiekiem.
Aj lenistwo to zła cecha...;) Ja również jestem leniwa, ale gdy trzeba to przezwyciężam to.;P Trzeba nad tym pracować.:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za pączkami... Ale nie ma to podłoża ideologicznego. Przysięgam.
OdpowiedzUsuńPowinnaś. Aż sama się sobie dziwię, że z takim zapałem pracuję nad funkcjami, przekrojami, twierdzeniami, dowodami...
Cóż to za koncert?
Czuję się totalnym dzikusem, bo mnie myśl o koncercie przyprawia o dreszcze. Pójdę mieszkać w piwnicy....
No chyba, że to zupełnie undergroundowy, true koncert dla wybitnych koneserów ambitnej muzyki, na którym pojawią się maksymalnie trzy osoby, w tym dwie przez przypadek.
Hmm jadłam dziś w pewnym bardzo popularnym, mainstreamowym fastfoodzie. Liczy się?
OdpowiedzUsuńOwszem, istnieje, lecz niezbadane są jej wyroki.
Mięson odwiedzi Polskę? Hmm, czekam z niecierpliwością na relację, bo czuję, że będziesz miała doborowe towarzystwo. :D Nie żebym coś miała do szanownego Pana Mięsona, ale no... No.
Prawili o sympatii Rudego do jakiegoś poczciwego polityka. Sama widzisz, jaka nędzna to informacja.
OdpowiedzUsuńEch. I po co to liczyłaś? :(
Akurat Ryży zawsze był otwarty jeśli chodzi o politykę... I wszystko, co mu tylko do głowy strzeli... Fascynujący człowiek.
OdpowiedzUsuńKtóż wpadł na taki tragiczny pomysł?!
Wagary weszły mi w krew. Nie ma to jak 4 dni pod rząd omijania łukiem zatęchłego budynku w okropnej różowej barwie.
OdpowiedzUsuńOd czegoś trzeba zacząć. Mało prawdy, ale sama świadomość, że chociaż próbowałam jest niezła :)
obecna Polska to syf jakich mało i ciężko tu wytrzymać, żeby się przypadkiem nie udusić spalinami z malucha czy czymś w tym rodzaju.
OdpowiedzUsuńCzuję, że to obraza. Przyjmę to na klatę, gdyż powinnam wszystkie moje siły skupić na sinusach...
UsuńZegar mi zobojętniał. Olśniło mnie i doszłam do wniosku, że spierdolenie matury będzie miało jeden, bardzo pozytywny skutek - równoczesne spierdolenie statystyk szkoły. :)
Więc, jako stereotypowy Polaczek, już się cieszę z 1/100 procenta z matury z rozszerzonej matmy. Co za ulga.
Podstawowej? Oczywiście.
OdpowiedzUsuńJa, niestety, muszę jeszcze zapanować nad twierdzeniami sinusów i cosinusów, wzorami redukcyjnymi i przeróżnymi zależnościami między nimi, które doprowadzają mnie do rozpaczy.
Ojtam, ojtam. Ujrzałam światełko w tunelu ciemnym i głębokim jak.... Tunel...inny jakiś... A Ty to psujesz. :(
Być sobą? Na tym świecie, to chyba niemożliwe. Ludzie zamykają w psychiatryku tych, którzy nie udają kim tak naprawdę są.
OdpowiedzUsuńKażdy człowiek pragnie żyć wśród społeczeństwa. Tak było, jest i będzie. Gdy pokazujemy swoje prawdziwe "ja" często jesteśmy wyrzucani z niego. Stajemy się tzw. samotnymi wilkami. Wydaje mi się, że to właśnie ten strach przed samotną egzystencją prowadzi do zakładania maski za każdym razem, gdy wychodzimy z domu.
OdpowiedzUsuńWiększość ogarnia lęk na myśl, że mogliby być sobą w towarzystwie innych ludzi. Gdy ktoś się boi jest ograniczony. Taki jest świat i niestety nie możemy tego zmienić.
Rozumiem. Ja w sumie staram się nie udawać, ale czasem życie na to nie pozwala. Nie ukrywam się pod maską, chociaż trudno było mi ją zdjąć. W moim przypadku reszta społeczeństwa mnie odrzuciła. Nie tęsknie za nimi, za światem zewnętrznym.
OdpowiedzUsuńUcieczka od formy, tak to może być niemożliwe, ale zawsze warto próbować. Możemy mieć jedynie nadzieję, że w końcu jej szpony nas nie dosięgną.
Brzmi absurdalnie, ale prawdą jest, że wszyscy udają. Wszyscy ciągną się za tym monotonnym stereotypem normalnego człowieka. Może właśnie przez to świat jest taki nudny i szary.
Powiem ci coś.
OdpowiedzUsuńKocham twój styl pisania, uwielbiam czyta twoje wpisy, więc proszę cię... pisz częściej ;3
Pozdrawiam i zapraszam do siebie w wolnej chwili ;*
O! A gdzie Twoje zacne nie-brytyjskie ptaszyska? ;)
OdpowiedzUsuń+ Wyłączyłabyś weryfikację obrazkową? Strasznie mi to ustrojstwo działa na nerwy, a jeśli nie jest Ci jakoś szczególnie bliskie i potrzebne, będę wdzięczna. :-D
Agniesiu, rzucę dość kiepsko imitującym łzawe wyznania tekstem - ćwiczenia do rozszerzonej matury z matmy wymagają ode mnie wiele wysiłku i cierpliwości (np gdy wpadam w taką rozpacz, że chcę dźgać żyły cyrklem), ale ich rozwiązywanie daje mi wiele więcej radości i satysfakcji, niż odkrywanie, że jakiś prof dr hab stojący za kluczem z wypracowania z matury z polskiego (którą miałam zdawać rozszerzoną) podziela moją interpretację jakiegoś utworu.
OdpowiedzUsuńA tak w skrócie - matematyka jest po prostu fajna.
Nie mam czasy na zabawę z światełkami, bo sinusy... No wiesz...