Namuzowuję się. Konserwantuję się. Konserwuję od środka. Uniwersalne uniwersum.
Wyizolował się mózg i w przestrzeniach podprogowych błądzi.
Biedna ja i biedne niebyty prozaiczne moje. Za bardzo wszystko wykreowane, wylane, wysrane. Wyrwane z kontekstu. Wyginane. Wyim-agi-no-wane.
Po prostu - błądzę gdzieś, w otchłaniach kloaki, świadoma, że gorzej już być nie może. Codzienny kontekst przyprawia mnie o tkliwą myśl taką.
Więc się cieszę. Irracjonalnie. Cieszę się, że mogłam uratować komuś życie, jako banalny posiadacz ognia. I cieszę się, że dzięki mnie ktoś wie jak dojechać do centrum handlowego karolinka, i która jest godzina. Nawet się cieszę, gdy z zeszytu od niemieckiego wylewają się swastyki, bynajmniej nie mojego autorstwa.
Najbardziej cieszę się ze zbliżającej się daty publikacji tajnego dziennika Białoszewskiego. A to już całkiem spore szczęście. Półkilogramowe. Kilkusetstronicowe.
Niestety, jest to tylko jeden z etapów mojej schematycznej paraboliczności. Ambiwalencja rozłożona w czasie.
Borze zielony, dlaczego nawet w tym aspekcie nie mogę być spójna?
Dużo masz tego cieszenia się ;)
OdpowiedzUsuńA czy gorzej już być nie może? Ależ może... Przynajmniej dla niektórych...
Wyznaj, jesteś nikczemnym palaczem czy pełzasz z zapalniczką tylko po to, by nieść radość i ulgę niewinnym obywatelom, ewentualnie pozbawić ich życia lub/i mienia?
OdpowiedzUsuńTo pytanie niewiele wnosi, jednak je zadam, ot tak, żeby zapełnić czas, który powinien być poświęcony twierdzeniom cosinusów.
Jeśli chodzi o te moje angaże to właśnie na tym to polega ;) Ja dostaję książki od nich, czytam, smaruję recenzję, potem ową reckę umieszczam w portalach z którymi współpracuję (choć nie zawsze) i wszyscy są happy ;) No i mogę sobie taki angaż wpisać do mojego CV, bo dostaję na to papierki ;)
OdpowiedzUsuńOj, cóż taki nędzny człowieczek, jak ja, może wiedzieć o motywacji. Pojęcie znam tylko z kolorowych magazynów, które przeglądam kantem oka w kiblu. A i tak łatwiej mi zrozumieć toksyczne składy kremów do facjat, niż to, co oni wypisują o tej całej motywacji.
OdpowiedzUsuńPodziękuje siostrze, która znosi takie ambitne pozycje do domu i udostępnia je w toalecie.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać, w końcu będę miała chwilę wytchnienia, by spokojnie móc napawać się zadaniami z matematyki. :D
Coraz bliżej matura, koniec szkoły, rekrutacja, studia, szukanie roboty, myślenie mózgiem, HAHAHAHAHHAH co z tym zbiorowym samobójstwem?
Może być gorzej, myślę że może...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam w wolnej chwili ;)
Oj, Agniesiu, jeśli chodzi o matmę, to bez wahania prawić o tym, jak będę intensywnie nad nią pracować. Podczas, gdy prezentacja pozostanie nietknięta.
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna. Choć wciąż - przy moich wynikach wypadasz dość blado. :>
WOLNOŚĆ I SWOBODA!!!1111
Zaraz... Czyli że się jednak cieszysz z drobnych rzeczy? ;) Więc faktycznie najgorzej nie jest.
OdpowiedzUsuńA co do pogotowia... Każdy z nas w jakimś stopniu jest duchowym kaleką. Grunt to nosić wzajemnie swoje brzemiona, wspierać się tak, jak potrafimy. Ty też potrafisz, wierzę w to. Przemyśl i daj znać. Byłabyś pierwszą ochotniczką :)