Jak człowiek myśli, a przynajmniej tak mu się wydaje. I maszeruje chodnikiem, wbijając swe niełapiące ostrości ślepia w, poprzecinane samolotowymi śladami, niebo. Jakieś myśli niespójne przeskakują po poprzecinanych płatach mózgu. Wieczność i bezkres. Może bezkres wieczności? Albo wieczność bezkresu. Niebo, niebyt. Takie tam. I wchodzi człowiek na pasy, dziwnie jakoś, niepostrzeżenie. W końcu gdzieś w niematerialnym błądził.
Wszystko w granicach jednego kroku. Może nawet w podświadomości powstał iście głęboki dylemat, w przód czy w tył? Ułamek sekundy. Krok w tył. Wegetacja zachowana.
Oto prozaiczność. Powróciłam do rzeczywistości, odtąd mój myśleniowy monolog wyglądał w przybliżeniu
No ja pierdole, co za idiota. Nie wie, że ludzie na pasach mają pierwszeństwo. Kretyn jebany, niedouczony, kto takiemu dał prawo jazdy. I jeszcze zapierdala jak debil.
A mogłam se jebnąć krok w przód.
Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne: przekroczywszy je bowiem, wrócić już niepodobna.
Dostojewski
Jebnięcie kroku w przód uznałabym za jawną i bezczelną zdradę. Zarówno mojej skromnej osoby, jak i idei zbiorowego samobójstwa.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym... Moich sinusików nigdy nie nazwałabym pierdołami. To, czym wypełniam czas między sinusikami, spaniem, a konsumowaniem, nazywam pierdołami.
kroczek w tył.. oznaka niepewności, więc dobrze, bo jeszcze możesz wegetować dalej.
OdpowiedzUsuńpodam z przeszłości.. weźmy takiego pana Hitlera.. ten był indywidualistą i rządził milionami.
Moja normalność jest bezcelowa, zgadzam się, bo przecież dotyczy tylko mnie i to wyłącznie w sferze czysto mentalnej.(subiektywizm, o.)
a gdzie po maturze się wybierasz? :P
hm.. lubię ludzi rozszyfrowywać, więc czasami poczytam sobie o manipulacji.. ale tylko w fazie znudzenia.. więc chyba moja normalność poleciała w długą.. aczkolwiek każdy lubi zajmować się sprawami, które preferuje. (chyba sobie przeczę.. o.O)
OdpowiedzUsuńja jako człek o niesprecyzowanych talentach, wybieram się na kierunek zwany teologią.. coś w życiu trzeba robić, albo przynajmniej studiować coś interesującego...
Myślenie to mam trochę inne niż przeciętny człowiek, więc mało kto mnie rozumie.. ;D
OdpowiedzUsuńO manipulacji czytam, aby mną nie manipulowano, albo by wiedzieć, czy ktoś próbuje to robić. (takie małe zabezpieczenie przed światem)
Uczenie się o świętych to.. hmm. jakby nauka o ludziach, czyli można powiedzieć taka mini socjologia... (jakoś trzeba się pocieszyć)co do tradycji.. to mi pocisnęłaś, ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni,o.
Widzę, podziwiam i wciąż dziwię się, że z takim dobrym serduszkiem nie chcesz zająć się niesieniem pomocy potrzebującym. Ja nadal jestem chętna na jakieś recepty "po znajomości". Pięcioletniej znajomości.
OdpowiedzUsuńOjtam, ojtam. Miałam na myśli raczej swoje głębokie rozważania i dzielenie się nimi ze światem. Ciebie nie śmiałabym urazić, bo - patrz wyżej - nadal mam nadzieję.... Albowiem matką głupich jest podobno...
Swoją drogą, po dokładnym zapoznaniu się z zadankami, które serwują na rozszerzonej matmie, uznałam, że podstawa jest prosta jak bułka z masłem i jasna jak drut iskrzący w promieniach słonecznych. :D I ta refleksja mnie bardzo pozytywnie nastraja, a tym pozytywnym nastrojem się dzielić z innymi, w maturalnej niedoli.
A teraz proszę - napisz "i co z tego, jak prezentacji nie napiszesz i nie zdasz", czekam.
grunt to dobra faza, chociaż na chwilę nie nienawidzi się wszystkiego. ja niestety już naturalnie chyba nie potrafię jej w sobie stworzyć. najgorsze, jeśli chodzi o odrywanie się od rzeczywistości jest to, że trzeba po jakimś czasie do niej powrócić i ja osobiście czuję się wtedy, jakbym dostała z liścia w mordę z zaskoczenia. no i żałuję generalnie tego umownego 'kroku w przód'. taak.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy nie jest warta tych nerwów, nie wiem. Wydaje mi się jednak, że dla mnie jest.
OdpowiedzUsuńW Twoich ptaszyskach zakochałam się po uszy od pierwszego wejrzenia, ale nowy image nie jest zły. :)
Co do weryfikacji- sama kiedyś nie wiedziałam, że ją mam i dopiero jedna życzliwa osoba mnie o tym poinformowała. Taki już urok tego dziadostwa, że się nie wie, że się ma. :-D
Piwo mnie nie interesuje, mówiłam Ci już, że alkoholu nie pijam.
OdpowiedzUsuńAgniesiu, cieszę się z tego, że podstawa jest prosta, a nie z trudniejszego poziomu rozszerzonej.:D
Kloaka to dobre porównanie. Niestety, prezentacja to zło i ból.
Specjalnie czekałaś na niedzielę, żeby mnie dobić? :>
Kawę pijam. Nie jest jeszcze ze mną tak źle?
OdpowiedzUsuńMożemy łączyć się w bólu, że przyjemną, prostą i bezstresową maturkę psuje zasrana prezentacja. :(
Ech, nie spodziewałam się, że zawładną Tobą takie prymitywne instynkty... Dobrze, że jutro nie mam lekcji.
Co kto lubi;) Podobno jest:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tego tematu nie da się wyczerpać i będę go męczyć dopóki nie spocznę w wilgotnej glebie...
OdpowiedzUsuńPREZENTACJA TO ZŁOOOOO!11111111111111111
Nie, Agniesiu, nie dałam rady wyjść z domu. :(
Mleko - wyraz, wydawałoby się, zupełnie przypadkowy, a jednak jego przypadkowość, bezcelowość ściśle związana jest z rozpaczą i bezradnością, które są nastrojami dominującymi w moim bardzo ambitnym proteście przeciwko obecnemu porządkowi świata...
OdpowiedzUsuńPoważnie. Z bezradności i zmęczenia nadałam tytuł "mleko".
A teraz wróćmy do tematu mojej - naszej - zmory maturalnej...
Moja również. Taki los ponury.
OdpowiedzUsuńGratuluję uzyskania satysfakcjonującego wyniku. Ja dziś byłam w szkole i nikomu nie poderżnęłam gardła linijką (być może dlatego, że jej nie miałam) i też czuję dumę.
Aż 5. WIęc zdecydowanie dużo za dużo. :(
OdpowiedzUsuńHmm też miałam taki dylemat, na szczęście służba zdrowia przyszła z pomocą.
OdpowiedzUsuńPoszłaś w końcu? Powiedz, że nie...
W zasadzie, to nie mam na co. Męczy mnie narzekanie na zjebanie zjebaną, chujowo chujową, popierdolenie popierdoloną prezentację...